-Rozmawiałem z wiedźmą, która zna się na tym. To ona przygotowała Klausowi eliksir, który cię przemienił, ale jakaś nieudolna hybryda Klausa zabiła siostrę wiedźmy, więc chce się na nim zemścić. Pomoże nam, przygotuje eliksir, ale musisz go wziąć w dość określonych warunkach. Słońce musi być w pełni, a ty musisz… - zrobił krótką pauzę, bo widać było, że jest załamany.
-Musisz wypić krew wampira, później ten sam wampir tuż po wypiciu krwi powinien podać ci eliksir i podciąć ci gardło – mruknął i wziął głęboki wdech. Powoli wypuszczał powietrze kupując sobie tym czas na zastanowienie się.
-Następnie wypijesz krew człowieka… Do ostatniej kropli, aż zginie – ostatnie słowa wypowiedział niemal bezgłośnie. Znów być wampirem? Nie pamiętam tego czasu, nie chcę go.
-Mnie jest dobrze tak jak teraz – wzruszyłam ramionami. To żaden wybór dla mnie, poza tym za każdą pełnią zmieniałabym się w wilka.
-Ale będziesz śmiertelna, nie pokonasz Klausa – Damon musiał się wtrącić.
-Pozwolisz, że ja będę sterować swoim życiem?! Może nie chcę co miesiąc zmieniać się w wilka, który atakuje wszystko co się rusza?! Może nie chcę narażać siebie znów, tylko po to, żebyś ty był zadowolony! Nie wiesz jak to jest uczyć się magii mimo, że nic ci nie wychodzi, a musisz to zrobić! Nic nie rozumiesz, bo jesteś wampirem, który ma uczucia wszystkich gdzieś i liczysz się dla siebie tylko ty! – patrzyłam na niego z nienawiścią w oczach, mimo, że przed chwilą przecież go przytulałam. Podniosłam i mocno uderzyłam w niego kurtką oddając mu ją przy okazji.
-Wolisz zginąć bez walki?! Ty po prostu jesteś głupia!
-Głupia to byłam jeszcze niedawno jak cię całowałam – powiedziałam spokojnie, ale po chwili uświadomiłam sobie, że lekko przesadziłam. Postanowiłam się jednak nie przejmować. Po moich słowach Damon nic nie powiedział, był zraniony wiedziałam to, odwrócił się i wyszedł trzaskając drzwiami. Patrzyłam beznamiętnie jak wychodzi. Obróciłam się w stronę wszystkich, którzy siedzieli przy stole. Byli zdziwieni moją reakcją. W sumie Elena wiedziała, że kiedyś tak postępowałam, ale była przekonana, że nie postąpię tak w stosunku do Damona. Widać myliła się. Weszłam po schodach do góry słysząc jedynie jak Elena biegnie za czarnowłosym. Po chwili do pokoju wszedł Stefan, no tak teraz czas na mówienie mi jak źle postąpiłam.
-Może faktycznie lepiej wyjedź – mruknął jedynie, było to dla mnie ogromnym zdziwieniem.
-Ranisz mojego brata. Może nie jest idealny, ale jednak to mój brat. On cały czas chce ci pomóc. Nie możesz udawać, że on nic do ciebie nie czuje, bo tak nie jest. Łączyło was coś zanim straciłaś pamięć, on dalej to czuje, a ty zapomniałaś – przez cały czas patrzył na mnie jakby karcił psa, bo zjadł pracę domową. Nie potrafiłam się wytłumaczyć, nawet nie chciałam tego.
-Daj mi tylko ostatni raz porozmawiać z Damonem – może miał racje, ja nie pamiętałam co nas kiedyś łączyło i czułam jakbym dopiero co go poznała, a on już wcześniej znał mnie. Zadzwoniłam do Eleny i dowiedziałam się, że są w Grillu. Gdy tylko tam dotarłam zobaczyłam Damona, siedział sam przy barze i najwyraźniej był już lekko pijany. Usiadłam obok i spojrzałam na niego ze zmartwieniem.
-Przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć - mruknęłam niepewnie, a on podsunął mi szklankę z trunkiem.
-Chciałaś, oboje dobrze o tym wiemy - Damon nawet na mnie nie spojrzał, barman podał mu kolejną porcję Burbona, którą wypił od razu. Zrobiło mi się głupio, ja na prawdę go zraniłam.
-Damon... Ty nie rozumiesz jak to jest nie pamiętać. Jak to jest zaangażować się w sprawę, o której nie masz najmniejszego pojęcia. Jak jest poczuć coś, gdy nawet nie pamiętasz tej osoby. Wszyscy czegoś ode mnie wymagają, a ja nawet nie wiem jak to spełnić, nie potrafię sobie przypomnieć. Nie czuję się zagrożona, nie czuję sie jakbym była w niebezpieczeństwie - westchnęłam głośno mając wrażenie, że nikt i tak nie zrozumie tego co czuję. Z żalem wypiłam zawartość szklanki.
-Pojedźmy do domu, wystarczy ci wrażeń na dziś - podniósł się i zawiózł mnie do rezydencji. Przy wejściu przywitał mnie kociak. Mała, czarna kuleczka podbiegła do mnie i zaczeła się łasić. Wzięłam ją na ręce i delikatnie gładziłam miękkie futerko, po czym do pomieszczenia wbiegła kobieta.
-Midnight, tu jesteś - uśmiechnęła się wyciągając ręce po kociaka.
-Wiedziałem, że ten sierściuch jest tu zbędny - mruknął jedynie Damon na co skarciłam go wzrokiem. Podałam futrzaną kuleczkę dziewczynie, a gdy nasze dłonie się spotkały zobaczyłam obrazy przed sobą. Czułam ogromny ból, jakby rozrywało mi serce, a łzy same spływały mi po policzkach, gdy ujrzałam Damona namiętnie całującego właścicielkę kota. Wiedziałam, wiedziałam, to, że zrobił coś niewłaściwego. Po chwili obraz się rozmył, a ja ujrzałam kolejną scenkę, płakałam i wiedziałam, że jest to płacz przez Damona. Odzyskałam świadomość, mimo tego dalej czułam ból w sercu. Otarłam łzy, które stały się realne przez cierpienie, którego doświadczyłam. Spojrzałam na Damona, był wyraźnie skołowany całą sytuacją, nie za bardzo wiedział co się dzieje.
-Jesteś zwykłym dupkiem - powiedziałam przez łzy i wróciłam do pokoju. Zaczęłam pakować swoje rzeczy, po tym co zobaczyłam nikt nie miał prawa mnie tu zatrzymywać. Do pokoju przyszła Elena.
-Jutro jadę rano i proszę, niech nikt mnie nie zatrzymuje. Widziałam jego namiętne pocałunki z tą dziewczyną - mruknęłam sucho nawet nie patrząc się w jej stronę. Usiadła na łóżku nie wiedząc jak ma zacząć.
-Damon wtedy myślał, że całował ciebie - powiedziała niepewnie próbując zwrócić moją uwagę. Prychnęłam głośno.
-Nie Elena! Przestań go usprawiedliwiać! Ja teraz nic do niego nie czuję, nie znam go! Nie chcę angażować się w coś, co wpakuje mnie w bagno! Mam namyśli i Damona i ten cały świat wampirów! Nie chcę taka być, dajcie mi żyć normalnie i decydować za siebie - warknęłam zabierając swoje torby w ręce. Gdy tylko próbowałam wyjść drzwi się otworzyły. Czarnowłosy nic nie powiedział, tylko delikatnie objął moje policzki i pocałował. Był bardzo namiętny, a ja przeżyłam kolejną wizję. Przed moimi oczami ukazywały mi się serie uśmiechów i pocałunków, jak mnie chronił przed złem w każdym momencie, jak przy mnie był. Ukazało mi się też jak Silvia zmanipulowała go by myślał, że ona to ja. Poczułam radość w sercu i to uczucie gdy... Gdy jesteś w kimś zakochana. Damon odsunął się ode mnie, poczułam na sobie jego wzrok, gdy nie mogłam dojść do siebie po tym co zobaczyłam. Wpuściłam powietrze do płuc i dotknęłam jego ramienia.
-Ja naprawdę byłam w tobie zakochana - spojrzałam na niego, a w odpowiedzi ujrzałam tylko uśmiech. On się naprawdę cieszył, że coś sobie przypomniałam. Dopiero teraz zrozumiałam jakie to było dla niego ważne, bym poczuła to co on już czuł. Co prawda rozpoznałam tylko scenę, nie poczułam do niego od razu głębokiego uczucia, tylko swego rodzaju delikatne przywiązanie. Dlaczego dopiero dziś zaczęło mi się wszystko przypominać? Odsunęłam delikatnie Damona by usiąść na łóżku.
-Co sobie przypomniałaś? - spytała Elena siadając tuż przy mnie. Delikatnie gładziła moje ramię.
-To były tylko sceny, ale wiem, że byłeś dla mnie dobry Damon, to Silvia podstępnie chciała cię zdobyć. Ale to nic nie zmienia, to, że widziałam te sceny nie sprawiło, że żywię cię teraz jakimś uczuciem. Musisz to zrozumieć, że te uśmiechy i pocałunki nie zadziałały jak eliksir miłosny. Przepraszam, ja nie mogę na siłę się w tobie zakochiwać, to powinno samo przyjść - mruknęłam i spojrzałam na moje torby.
-Jutro wyjeżdżam - podsumowałam patrząc w podłogę.
-Zabiję go - warknął Damon i wyszedł z pokoju. Kogo zabije? No i dlaczego? Poszłam za nim i na podwórzu udało mi się złapać go za ramię.
-Damon daj temu spokój - mruknęłam cicho, a on spojrzał na mnie z miną zbitego psa.
-Nie, Jordan on ci wykasował pamięć, wszystko co czułaś przepadło! - krzyknął w moją stronę.
-Dlaczego tak cię to obchodzi?! Możesz mieć następną! - odpowiedziałam mu równie głośnym tonem. Po co robił z tego taką aferę? Mógł poczekać trochę i by mu przeszło. To nie może być nic poważnego.
-Bo cię kocham! - wykrzyczał mi prosto w twarz, byłam zdziwiona i on to chyba zauważył. Stałam bezruchu nie odzywając się słowem, ale wpatrywałam się na niego przez dłuższą chwilę. Kochać, to takie mocne słowo, mimo tego akurat Damon powinien sobie zdawać sprawę jak silne jest to uczucie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, przecież nie mogłam mu powiedzieć "ja ciebie też" po czym żylibyśmy sobie długo i szczęśliwie w pałacu jak z bajek Disneya, bo tak nie było. Wszystkie uczucia związane z nim były skasowane, jakby ich nigdy nie było. Damon nie czekał zbyt długo na moją odpowiedź, chciał wsiąść do auta i policzyć się z Klausem. Wiedziałam, że jest na przegranej pozycji, hybryda jest przecież nieśmiertelna, Damon nie zdoła go zabić.
-Dobrze, spróbuję jeszcze - westchnęłam głośno, nic innego nie mogłam mu zaproponować, a to wydawało mi się na ten moment odpowiednie. Spojrzał na mnie i wysiadł z samochodu.
-Czy ty napewno tego chcesz? - zapytał, a ja tylko skinęłam głową, tak mi się wydaje, że tego chcę. Powinnam dać mu szansę, szczególnie po tym co mi powiedział.
-Przejdźmy się - zaproponowałam, a Damon zgodził się na moją propozycję. Szliśmy wąską ścieżką w lesie w milczeniu. Postanowiłam to przerwać.
-Jak się poznaliśmy? - zapytałam, w sumie fajnie by było wiedzieć.
-Szukałaś u nas Eleny - powiedział tak jakby chciał coś jeszcze dodać, ale przemilczał wszystko. Mijały dni, ja od nowa poznawałam Stefana i Damona, Elenę jakby też, bo zmieniła się od czasu, kiedy ją pamiętałam. Zaczęłam czuć się przy nich swobodnie, a nawet bezpiecznie. Z Silvią uczyła mnie magii, a dzieki temu, że, jak powiedziała, nie mam już mętliku w głowie, nauka zaklęć przychodzi mi zdecydowanie szybciej. Damon cały czas starał się wywołać we mnie jakieś emocje związane z nim, może nawet trochę mu to wychodziło? Był uroczy, choć on sam twierdzi, że jest niebezpiecznym drapieżnikiem. Jeszcze nigdy nie zrobił mi krzywdy, za co bardzo go cenię. Wiele razy zastanawiałam się, czy chciałabym pamiętać, do teraz nie jestem pewna, ale wiem już, że muszę pomóc światu pozbyć się hybryd. Czuję jednak okropny wstręt do karmienia się krwią. Pamiętam, jak parę dni temu byłam na spacerze z Damonem, w pewnym momencie potknęłam się i upadłam tak niefortunnie, że zraniłam się w nogę. jego twarz była przerażająca, nigdy coś takiego nawet mi się nie śniło, wyrosły mu kły i widziałam, że ledwo się opanowuje, mimo to zaniósł mnie do domu, a tam opatrzył. Może jednak wampiry to nie tylko zło? Może jednak powinnam zamienić się? Ode mnie zależy życie wielu osób.