czwartek, 10 lipca 2014

Numer 24

-Pieprzony kretyn, frajer z idiotycznym akcentem - klęłam idąc w stronę wyjścia, które zastąpił mi wampir, jednym ruchem ręki odsunęłam go i mimo, że słyszałam sprzeciw ruszyłam. Dzięki mocy "krwiopijcy" po paru minutach pukałam już do drzwi Klausa.
-Oh witaj moja droga - gestem dłoni zaprosił mnie do środka.
-Ten uśmieszek zachowaj na później - warknęłam na niego wchodząc.
-Przejdźmy do rzeczy. Nie przyzwyczajaj się do mojej obecności. Biorę Elenę i wychodzimy - oparłam się o sofę w salonie.
-Nie, nie. Ty zostajesz - Klaus parsknął śmiechem. No dobra dosyć tego dobrego. Zacisnęłam pięści i zaczęłam szeptać zaklęcie. Usłyszałam jęk bólu, a jak otworzyłam oczy pierwotny wił się na ziemii.
-Zapytam grzecznie, gdzie jest Elena? - zacisnęłam mocniej pięść by sprawić blondynowi więcej bólu. Po chwili odpuściłam, by mógł odpowiedzieć na moje pytanie.. Przeliczyłam się jednak, mimo, że powtarzałam tą sztuczkę parę razy nie udało mi się go złamać. Zdenerwowana rzuciłam nim o ścianę. Trochę mi to zajęło ale w końcu pękł i powiedział mi gdzie mogę znaleźć Elenę. Wiedziałam, że był wściekły. Dla pewności skręciłam mu kark. Dość szybko odnalazłam przyjaciółkę i razem uciekłyśmy z domu Klausa.
-Co zrobiłaś, że ci się udało? - Damon wyraźnie był w szoku objął mnie w pasie.
-Nie pytaj. Wiem tylko, że teraz będzie wściekły - wtuliłam się w niego. Nie chciałam opowiadać jak potraktowałam Klausa. To co zrobiłam było zdecydowanie w stylu starszego Salvatore.
-Elena przepraszam to moja wina, że Klaus cię porwał - spojrzałam smętnie na przyjaciółkę. To przeze mnie porwał ją pierwotny, to przeze mnie życie moich najbliższych jest zagrożone. Znów to samo, przez ponad dwadzieścia lat ponownie będą w niebezpieczeństwie, bo jestem jakimś cholernym Tantum. Ta myśl zabijała mnie tak bardzo. Elena mi wybaczyła, nawet stwierdziła, że nie mam za co przepraszać, a Klaus to po prostu psychol. No cóż, ma rację. Po krótkiej rozmowie z resztą stwierdziłam, że jeszcze pójdę do Cody'ego. Oczywiście Damon pokazał swoje niezadowolenie, ale powinien się już przyzwyczaić. Wilkołak mieszkał niedaleko mojego mieszkania, tym lepiej dla mnie. Zabrałam sześciopak zimnego piwa i po krótkim spacerze zapukałam do drzwi chłopaka. Przywitał mnie jak zwykle przytuleniem.
-Scott, co ty tu robisz?! - krzyknęłam gdy weszłam do salonu. Podszedł do mnie, a ja tylko lekko go uderzyłam.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś, że będziesz?! - udawałam lekko obrażoną, ale po chwili przytuliłam go.
-Dopiero przyjechałem, miałem zamiar dzwonić jutro - uśmiechnął się do mnie. No to teraz sześciopak może nam nie wystarczyć. Jak dobrze, że praca dopiero popołudniu.
-Jesteś w końcu z tym wampirem? - zapytał w końcu Scott. No tak dawno się nie widzieliśmy, nawet nie dzwoniłam do niego.
-Jest na warunkowym - zaśmiałam się i dopiłam swoje piwo.
-Twoja matka cały czas naciska, żebyśmy cię od niego oderwali - mruknął Scott. Ona się nigdy nie nauczy nie wtrącać w nie swoje życie.
-A wy co na to?
-A co mamy jej powiedzieć? Nasi rodzice też nas naciskają. Powiedziałem, że zobaczymy co da się zrobić, ale wiesz przecież, że nie będę cię do niczego zmuszać.
-Nie będziemy - zaraz po Scottcie dodał Cody. Będzie ciężko namówić moją matkę do polubienia wampira, ale to tego wampira kocham i będę się z nim spotykać, czy jej się to podoba czy nie. Lekko podchmielona wróciłam do domu.
-No to ładnie się z Azorem bawiłaś - Damon zaskoczył mnie w sypialni. Podszedł do mnie bliżej.
-Był jeszcze Scott - odpowiedziałam lekko zła, że pojawia się w taki sposób, ale w sumie jakbym go nie znała.
-Ah więc nalot twoich niedoszłych narzeczonych - podszedł jeszcze bliżej, tak, że oparłam się o ścianę.
-Na całe szczęście to ja wygrałem ciebie - mruknął prawie w moje usta po czym pocałował mnie. Uwielbiałam gdy to robił. Objęłam jego szyję oddając pieszczotę. Wampir powoli podniósł mnie i położył na łóżko, a sam usadowił się nade mną. Moje myśli jednak biegły daleko od tego co teraz robiliśmy. Przewróciłam go na łóżko i usiadłam na nim patrząc mu głęboko w oczy. Zmarszczył brwi widząc moją minę.
-Damon, dlaczego nie możemy być normalną parą? - zapytałam bawiąc się kosmykiem jego włosów. Wampir uniósł się powoli na przedramionach, by spojrzeć na mnie.
-Brakuje ci normalnego życia?
-Tak. Chciałabym zwolnić, nie czuć przymusu walki ze złem. Pójść do kina, na spacer. Później może założyć rodzinę. Dlaczego nie mogę? - spojrzałam wzrokiem pełnym smutku na niego. Dotknął mojego policzka siadając do końca.
-Zdajesz sobie sprawę, że ja kocham być wampirem, a one nie zakładają rodzin? - zapytał. Wiedziałam to, dobrze to wiedziałam. Ja jednak miałam tylko dwadzieścia lat, on całe życie. Na dobrą sprawę jakbym w najbliższym czasie urodziła dziecko spokojnie mogłabym je wychować. Dlaczego życie jest takie do dupy. Wiedziałam, że z wampirem się nie uda, w ciążę mogłam zajść z każdą rasą, tylko nie wampirem. Damon nawet przecież nie chce zakładać rodziny.
-Wiem Damon wszystko wiem. Wiem też, że moja matka cholernie nienawidzi mojego ukochanego, wiem, że mam wyznaczonego narzeczonego,wiem, że jestem jakimś pieprzonym Tantum, którym wcale nie chcę być, wiem, że za dwadzieścia lat znów umrę, wiem też, że nie chcę mieć takiego życia - westchnęłam zrezygnowana i podniosłam się z łóżka.
-Proszę zostaw mnie samą, za trzy godziny muszę wstać do pracy, a chciałabym choć trochę pospać - mruknęłam i z piżamą w ręku ruszyłam w stronę łazienki. Gdy wróciłam do pokoju na łóżku zastałam karteczkę.
-Naprawimy wszystko. D. - przeczytałam w myślach. Naprawimy, jasne, ciekawe jak. Oczywistym jest, że nie spałam ani cholernej minuty. Szybko ubrałam się i poszłam "zjeść" moje śniadanie. A Rh+ o poranku nie była moją ulubioną, ale było ją najłatwiej dostać. W pośpiechu sprawdziłam, czy wszystko mam zgodnie z zasadą trzech : portfel, klucze, telefon. Nim jednak zdążyłam założyć buty drzwi szeroko otworzyły się, a w nich stanął czarnowłosy wampir.
-Nie mam czasu teraz, spieszę się do pracy - próbowałam go spławić, lecz średnio mi to wychodziło.
-Pakuj się i jedziemy - powiedział stanowczo.
-Ha ha ha - powiedziałam ironicznie.
-Przepuść mnie, nie mogę się spóźnić - próbowałam go ominąć, lecz nie pozwolił mi na to.
-Masz wolne, teraz pakuj się - spojrzał głęboko w moje oczy. Na parę sekund zatopiłam się w jego błękitnych tęczówkach, na całe szczęście szybko się otrząsnęłam.
-Żadne wolne Damon.
-Jordan! - prawie krzyknął na mnie, spojrzałam ponownie na niego.
-Staram się, cholernie się staram, żebyś była szczęśliwa, staram się być dobry, mimo, że najchętniej oderwałbym głowę conajmniej pięciu osobom, chcę byś była szczęśliwa, więc proszę cię pozwól mi sobie pomóc - mówiąc to trzymał w dłoniach moją twarz bym nie mogła odwrócić wzroku. Westchnęłam głośno.
-Wszystko jest załatwione, wystarczy po prostu, że się spakujesz - mówił już spokojniejszym tonem. Może ma rację, nie chcę go odsuwać, chcę by był przy mnie. Wspięłam się na palcach i musnęłam jego wargi.
-Powiedz mi chociaż gdzie jedziemy, bo nie wiem co ze sobą zabrać - usiadłam przed szafą patrząc na półki. Poczułam, że siada za mną, jego szorstki zarost drażnił moją szyję, a za chwilę ustami musnął moją skórę. Przeszły mnie przyjemne dreszcze.
-W tym wyglądasz kusząco - czułam jak się uśmiecha wyciągając kremową bokserkę z koronką na plecach. Czułam jak się delikatnie rumienię, znaliśmy się już przecież dość długo, a jednak potrafił czasem wywoływać u mnie zakłopotanie. Zaczął mi wybierać ubrania komentując co jakiś czas w czym mu się podobam, szeptał to wprost do mojego ucha, a ja drżałam czując jak jego zarost drażni moją delikatną skórę.
-Ah koniecznie te, cudownie się je ściąga - uśmiechnął się wyciągając z szuflady koronkową bieliznę.
-Damon! - krzyknęłam rumieniąc się przy tym nieco. On jedynie musnął mój policzek i podał mi to co przed chwilą wyjął bym zapakowała do torby. Po krótkim, ale jakże seksownym pakowaniu w stylu Damona Salvatore podniosłam się, ale on szybko pociągnął mnie za rękę i w taki sposób wylądowałam na jego biodrach. Patrzył na mnie z niecierplwością jakby na coś czekał. Dopiero po paru sekundach wpatrywania się na niego pocałowałam jego usta, chyba właśnie na to czekał, gdyż językiem rozchylił moje wargi pogłębiając pieszczotę.

-Pakuj się, obiecuję, że dokończymy to później - wyszeptał będąc tak blisko mnie, że mówiąc muskał moje wargi swoimi. W jego oczach widziałam, że ledwo się powstrzymuje. Z uśmiechem podniosłam się najseksowniej jak tylko umiałam delikatnie ocierając się o niego.

6 komentarzy:

  1. Przepraszam, że dopiero komentuje, ale sprawy prywatne i brak czasu.
    Muszę powiedzieć, że cały czas zaznaczałam tekst tego rozdziału bo nic kompletnie nie widać. ;/ Musisz zmienić kolor czcionki kochana.
    Mimo to przeczytałam go i podobał mi się tak jak reszta nadrobionych przeze mnie rozdziałów, nie mogę doczekać się kolejnego. :)
    Pozdrawiam i życzę Ci weny.
    __________

    Zapraszam serdecznie do siebie po przerwie na nowy rozdział.

    nie-jestem-nia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra, z dużym opóźnieniem, ale wszystko przeczytane. I co dalej? Piszesz jeszcze? Odpisz chociaż na komentarz... Jestem ciekawa co u Jordan i Damona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zdecydowane opóźnienie w pisaniu, straszny zastój. Oprócz tego, że mam drugiego bloga, którego też rzadko aktualizuję, to jeszcze studia. Zawalają mnie nauką, co tydzień 4-6 kolokwiów z bardzo ciężkich przedmiotów (chemia, analiza, mikrobiologia żywności i inne gówna). Tak na prawdę mam czas tylko w piątek, a staram się odpoczywać. Co prawda zajmuję się wtedy obowiązkami domowymi, ale zawsze jest to lepsze niż wieczna nauka. Nie mogę obiecać poprawy, bo nie wiem jak wyjdzie. Czuję się beznadziejnie, że nie mam czasu na swoje pasje i może trochę zawodzę ludzi. Cóż i tak się czuję jakby opowiadania nikt nie czytał. Postaram się coś napisać i wrzucić w najbliższym czasie. Możesz spróbować mi przypomnieć, to na pewno mnie zmotywuje :P.

      A co z Tobą? Piszesz coś jeszcze?

      Usuń
    2. Właściwie trochę napisałam, ale jeszcze nie opublikowałam. Też mam wrażenie, że nie ma dla kogo... Studia nie pomagają, ale postaram się coś jeszcze zamieścić na blogu. To może jak coś napiszę dam Ci znać i przy okazji przypomnę, że chciałabym dowiedzieć się co u Jordan :)

      Usuń
  3. Nowy rozdział jest :) Im więcej mam pracy, tym bardziej chcę pisać, dziwne, ale prawdziwe :)
    To teraz czekam na komentarz i Twoje dzieło :)
    (motywator)

    OdpowiedzUsuń