piątek, 11 października 2013

numer 15

-Byłam u Cody’ego, a reszty nie pamiętam – spojrzałam na nich, naprawdę nie pamiętałam gdzie byłam przez ten czas. Łzy znów napłynęły mi do oczu i spojrzałam na Elene, która mnie objęła. Jasnowłosy westchnął i powoli zaczął mi tłumaczyć, w jakiej sytuacji się znajduję. To był szok, jakie wampiry, o co chodzi z tym wszystkim? Nie wiedziałam jak się w tym wszystkim połapać, więc wyszłam na spacer. Tuż za mną wyszedł czarnowłosy, jak się okazało później miał na imię Damon.
-Jordan – chłopak mnie zatrzymał i spojrzał na mnie niepewnie.
-Jesteś jeszcze wampirem? – zapytał. Ja wampirem?! Niewykonalne, absurdalne.
-Oszalałeś, nigdy nie byłam wampirem, brzydzę się krwią – odwróciłam się i poszłam w stronę lasku. Co on sobie wyobraża, ten cały wampiryzm wypalił mu zwoje. Prychnęłam sama do siebie. Nagle stanął przede mną.
-Zostaw mnie, jesteś pomylony – warknęłam na niego, a ten złapał moje ramie dość mocno i spojrzał na mnie wrogo.
-Przestałaś być wampirem, czy przestałaś myśleć?! Dopiero z trudem udało mi się uratować cię z tamtej piwnicy, a teraz narażasz się jakbyś nie umiała użyć mózgu – krzyknął na mnie. Moja dłoń z dość dużą siłą uderzyła twarz chłopaka. Nie będę słuchać takich bzdur.
-Nikt ci nie kazał mnie ratować! – odwróciłam się na pięcie i szłam dalej. Co prawda Damon miał trochę racji, ale miałam go gdzieś.
-Co za frajer – mruknęłam do siebie i usiadłam pod drzewem. Musiałam sobie wszystko przemyśleć, czy ja tu powinnam być? W każdej mojej myśli pojawiało się zwątpienie i niepewność. Chciałam w jakiś sposób uciec od tego. W końcu mnie olśniło, musiałam spotkać się z Codym, ale nie wiem jak stąd dojść do miasteczka. Wróciłam do rezydencji by zapytać Eleny. Obiecała, że zawiezie mnie mimo wyraźnego protestu Damona. Co on ma do gadania, nie jestem jego własnością. W końcu dotarłam do mieszkania wilkołaka, ale nikt nie otwierał. Szarpałam za klamkę, ale to było na nic. Elena zaproponowała, żebyśmy sprawdzili tylne wejście, było otwarte, ale ona nie mogła bez zaproszenia wejść do środka. Postanowiłam więc sama poszukać Cody’ego. Ruszyłam do środka oglądając każdy pokój, wołałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi, dopiero w sypialni zobaczyłam go w łóżku, całego zakrwawionego i nieprzytomnego.
-Cody! Cody! – zaczęłam nim potrząsać, ale to było na nic. Co ja mam teraz zrobić? Elena nie wejdzie do mieszkania, bo Cody nie jest w stanie jej zaprosić, a ja go tu nie uratuję. Uniosłam jego ramie i założyłam sobie przez kark, musiałam go znieść na dół, musiałam dać radę, tu chodziło o jego życie. Niestety już po paru krokach padłam na kolana. Podniosłam się, próbowałam, ale sama byłam wyczerpana, dopiero co wydostałam się z tej przeklętej piwnicy. Długo zastanawiałam się jak pokonać schody mimo to udało mi się to prawie bezboleśnie. W końcu po jeszcze dwóch upadkach wydostałam Cody’ego z domu, do samochodu zaniosła go już Elena, była wampirem, więc miała siłę. Oparłam się o maskę próbując złapać oddech. Byłam coraz bardziej zmęczona, wyczerpana. Wsiadłam do samochodu i zamknęłam oczy, otworzyłam je dopiero pod rezydencją. Gdy tylko przekroczyłam drzwi oparłam się o Stefana, który stał tuż przy nich, pomógł dojść mi do fotela, a Elena położyła Cody’ego na kanapie.
-Co ten Azor robi u mnie w domu? – warknął Damon, gdy zszedł na dół i zobaczył chłopaka.
-Zamknij się! Zamknij się w końcu! Jesteś nie do zniesienia! On umiera, a ty myślisz tylko o tym, że jest wilkołakiem! Dobrze, że jesteś wampirem, nie muszę się z tobą w żaden sposób utożsamiać – ze złości wstałam i wykrzyczałam mu wszystko w twarz. Damon niewiele myśląc rozgryzł nadgarstek i podał mu swoją krew.
-Proszę teraz nie umiera – powiedział z wyrzutem patrząc mi prosto w oczy.
-Zadowolona? – zapytał unosząc brwi, był bardzo blisko mnie, chyba za blisko. Uniosłam głowę do góry by spojrzeć na niego.
-Tak – ciężko było ominąć go z gracją, ale udało mi się to. Podeszłam do Cody’ego, który powoli się budził. Uśmiechnęłam się szeroko widząc jak otwierają się jego oczy. Pogładziłam delikatnie jego szorstki od zarostu policzek.
-Gdzie jestem? – spytał bardzo cicho, zaczęłam mu powoli tłumaczyć co on tu robi w połowie moich opowiadań usiadł na sofie, na której wcześniej leżał i pocałował mnie, delikatnie, nie namiętnie. Zwyczajny buziak. Odsunęłam się trochę zdziwiona, a za sobą usłyszałam jedynie prychnięcie. Któżby inny jak nie Damon.
-Znów coś ci się nie podoba? – warknęłam na niego i stanęłam tuż obok. Jak ten wampir mnie denerwował, dlaczego tak się zachowywał?
-Nawet nie pamiętasz kogo ostatnio tak całowałaś – uśmiechnął się ironicznie, cały przepełniony był sarkazmem. Zachowywał się jakby coś nas wcześniej łączyło, ale gdzie ja z takim człowiekiem, to śmieszne.
-Oświeć mnie – stanęłam pewnie przed nim, on tylko zmarszczył brwi i do dwóch szklanek nalał Burbona.
-Zdrowie – stuknął swoją szklankę o tę stojącą jeszcze na stoliku i puścił oczko odchodząc. Potrząsnęłam głową z niedowierzania i usiadłam z powrotem na sofę. Elena podeszła do mnie i poprosiła, abyśmy wyszły na zewnątrz. Usiadłyśmy na ławeczce za domem i spojrzałam na nią czekając aż zacznie.
-Nie wiesz jednej rzeczy. Zapomniałaś o czymś jeszcze – zaczęła i wzięła głęboki oddech po czym skierowała wzrok na mnie.
-Przed tym wszystkim byliście z Damonem bardzo związani. Zachowywaliście się jak zakochani – wyrzuciła z siebie, a ja wybuchłam śmiechem. To niemożliwe, ja z nim? Fakt przystojny był, ale chyba nie zakochałabym się w takim… Elena jednak patrzyła na mnie z pełną powagą, więc jednak to musiała być prawda. Podniosłam się i weszłam do rezydencji, powinnam porozmawiać o tym z wampirem, choć wcale nie miałam na to ochoty. Jednak gdy tylko weszłam na górę i otworzyłam drzwi od pokoju Damona zauważyłam, że nie jest sam.
-Brooke, co tu robisz? – zapytałam wchodząc do pokoju.
-Przyszłam do Damona – uśmiechnęła się szeroko i usiadła mu na kolanach, a wampir wyraźnie był z tego powodu zadowolony.
-Tak, czyli jednak to nie było możliwe, że byłam w tobie zadurzona, wiedziałam, że jednak czasem używam mózgu – mruknęłam i zamknęłam drzwi, zdążyłam jedynie ujrzeć przez moment wzrok zdziwionego wampira. Było mi w pewien sposób przykro, że Brooke była u niego, ale postanowiłam tego nie roztrząsać. Cody postanowił wrócić na noc do domu, tuż po tym jak obmył się trochę z krwi. Ja z kolei spałam w pokoju Eleny, nie wiedziałam, czy u nocowała u niego Brooke, ale dlaczego miałoby mnie to obchodzić? Rano obudziłam się cała obolała, poczułam, że to czas wrócić do LA. Stefan mówił, że moje walizki są w pokoju Damona, więc poprosiłam go by je stamtąd zabrał.
-Wyjeżdżasz? – czarnowłosy postawił przede mną walizkę i spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Spokojnie wyślę ci pocztówkę – mruknęłam, a on niespodziewanie mnie pocałował. Nie wiedziałam co zrobić, ale dziwnym trafem był to przyjemny pocałunek, na pewno przyjemniejszy od tego, którym zaskoczył mnie Cody. Odsunął się ode mnie, ale i tak był bardzo blisko, patrzyliśmy sobie przez jakiś czas w oczy, ale w końcu udało mi się otrząsnąć.
-Brooke ci nie wystarcza? – wypaliłam bez zastanowienia, a to wyraźnie wywołało w nim wściekłość.
-Nie będę się przed tobą tłumaczył, skoro i tak nic nie rozumiesz – widziałam jak zaciska pięści. Odwrócił się i wyszedł z domu. Postanowiłam się przejść, poukładać sobie wszystkie myśli. Było dość zimno, a ja wyszłam lekko ubrana. Zauważyłam kogoś siedzącego przy jakiś urwisku, rozpoznałam Damona. Postanowiłam nie zbliżać się, oparłam się o drzewo i patrzyłam co robi jednocześnie obejmując swoje ramiona, by odrobinę się ogrzać. Czy to możliwe, że z nim byłam? W jakimś stopniu był słodki. Po paru minutach stania stwierdziłam, że podejdę do niego. Usiadłam obok cały czas obejmując się ramionami. Damon podał mi butelkę Burbona, no cóż nigdy nie piłam z rana, ale w takich okolicznościach nie odmówię. Upiłam od razu dwa łyki, by choć trochę mnie rozgrzał. Patrzyłam w dal nic nie mówiąc.
-Masz zamiar umawiać się z Brooke? – zapytałam niepewnie, nie wiedziałam, czy powinnam, w końcu straciłam pamięć, a Elena mówiła, że byliśmy tak jakby parą.
-Brooke to fajna dziewczyna, ale za bardzo napalona. Może i bym sobie skorzystał, ale… - nie dokończył zdania, a wolałam nie dopytywać, bo wiedziałam, że i tak mi nie powie. Podałam mu butelkę wypełnioną trunkiem. Może powinnam obrazić go, że mówi tak o mojej przyjaciółce, ale wiedziałam, że ma racje. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
-Hej Stefan, co się dzieje? – powiedziałam tuż po naciśnięciu zielonej słuchawki.
-Przyszedł Cody i mówi, że coś ważnego chce od ciebie – po tych słowach niechętnie podniosłam się opierając na ramieniu Damona.

-Dobrze przyjdę niedługo – rozłączyłam się i spojrzałam na czarnowłosego. Miałam nadzieję, że zrozumie aluzję, że wcale nie chcę iść sama przez las. Dalej unosiła się delikatna poranna mgła. Chłopak podniósł się i zarzucił na mnie swoją skórzaną kurtkę, teraz odkrywał mój charakter tak jakby na nowo. Spojrzałam na niego z uśmiechem, ale on nie wykazywał jakiś szczególnych uczuć, coś ukrywał w sobie, a może przed sobą? Złapałam go pod ramię, a właściwie przytuliłam się do jego ręki, z racji tego, że było mi dalej potwornie zimno. Po krótkim czasie dotarliśmy do rezydencji, gdzie czekał na mnie Cody. Usiedliśmy przy stole, chłopak długo milczał jakby próbował przemyśleć w jaki sposób przekazać mi informacje.
_____

Na specjalne życzenie Sylwi <3

4 komentarze:

  1. Zadziwiasz mnie, to chyba najlepszy rozdział jak do tej pory:) Damon cudowny, tylko nie kocha już Eleny, a to mi się nie podoba, bo to taka idealna miłość, a ty całe jego uczucie"popchnęłaś" w stronę Jordan... No i wytykasz mi, że kończę w najciekawszym momencie, a Ty teraz zrobiłaś dokładnie to samo;) Czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie przesadzaj nie jest taki najciekawszy. Dzięki za komentarz jest bardzo budujący :)

      Usuń
  2. A u mnie już jest nowy rozdział, czekam na komentarz:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo, jak ja dawno nie miałam styczności z tą tematyką opowiadań ^^ Wampajery forever :> Bardzo ciekawie budujesz akcję, nie da się łatwo przewidzieć, co się wydarzy zaraz, i, jak zresztą wspomniała blogerka powyżej, kończysz w takim momencie, w którym zdecydowanie nie powinnaś, bo grabisz tym sobie u czytelnika :P
    Pozdrawiam.
    Zapraszam: konie-filmy-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń