czwartek, 9 stycznia 2014

numer 17

-Jordan - Damon wybudził mnie z rozmyśleń, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że tępo patrzę przez okno od jakiejś godziny. Westchnęłam głośno i odwróciłam się w jego stronę. Stefan i Elena pojechali do Caroline, pomóc jej w czymś, a Silvia do rodziny na dwa dni. Zostaliśmy więc sami w ogromnej rezydencji. Usiadłam na sofie i patrzyłam z delikatnym uśmiechem jak Damon nalewa sobie Burbonu do szklanki. Odwrócił się i spojrzał na mnie, gdy poklepałam miejsce obok siebie posłusznie usiadł. Delikatnie pogładziłam go po policzku, już nie czułam lęku przed dotykaniem go, zniknęła mi ta bariera, można powiedzieć, że teraz mi się bardzo podoba, o ile to jest dobre określenie dla kogoś, kogo kiedyś podobno kochałam. Damon patrzył uważnie na każdy mój ruch jakby napawał się nim.
-Co się dzieje? - zapytał w końcu ostrożnie, jakby bał się, że przestanę, nie miałam jednak takiego zamiaru. Przysunęłam się bliżej i delikatnie go pocałowałam, poczułam dłoń na swojej talii, niesamowite, że gdy byliśmy bardzo blisko siebie, czułam jakbym wariowała, wirowało mi w głowie, mimo to nie potrafiłam poczuć czegoś głębszego do niego. Damon pogłębił pocałunek dając mi zupełnie nowe doznania, cieszył się, czułam to, jednak w końcu ten sen musiał się skończyć. Gdy odsunęłam usta od niego okazało się, że siedzę na jego kolanach, trochę mnie to rozbawiło, bo musiałam tak bardzo przestać się przejmować tym co się dzieje wokół mnie, że nawet tego nie zauważyłam.
-Już dawno powinnam to zrobić - uśmiechnęłam się do niego. Jednak uśmiech z twarzy znikł mi, gdy przypomniałam sobie, że miałam mu powiedzieć coś bardzo ważnego.
-Damon, muszę zmienić się w wampira - powiedziałam z lekkim zawahaniem w głosie. Nie do końca chciałam to robić. Wolałabym wrócić do czasów bestroskiego dzieciństwa, moim jedynym zmartwieniem wtedy było, czy na gwiazdkę dostanę nową Barbie. Położył dłonie na mojej talii delikatnie ją gładząc, był taki czuły, wiedziałam, że nie pozwoli, żeby stała mi się krzywda.
-Będę mogła skorzystać z twojej krwi? - gdy zadałam pytanie ujrzałam zmieszanie wampira.
-Więc to ja będę musiał cię zabić? - Damon był bezwzględny, wiedziałam o tym, ale pierwszy raz widziałam, żeby zawahał się w takiej sprawie. Nie do końca chciał mi to robić, ale tylko tak mogłam zmienić się. Kiwnęłam głową odpowiadając mu na pytanie. Damon dotknął mojego policzka i pocałował mnie znów, wplotłam palce w jego kruczoczarne włosy oddając się całkowicie przyjemności, nie wierzyłam, że to robię, że tak łatwo mu się oddaję, przecież jeszcze parę tygodni temu z chęcią bym go zabiła za to co mówił. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej tuż przy ramionach pogłębiając pocałunek. Przez dziesiątki lat jak żył musiał nieźle trenować, bo każda dziewczyna chciała by przeżyć choć przez chwilę takie coś.
-Jordan! - usłyszałam wołanie tuż po tym jak ktoś otworzył drzwi. Oderwałam się szybko od Damona i zeszłam z jego kolan. Cody, bo to on wszedł do rezydencji był wyraźnie wkurzony całą sytuacją. Zacisnął pięści i zmarszczył brwi na mój widok.
-No tak, zawsze tak będzie - warknął podchodząc do mnie.
-Cody przestań się denerwować, bo to nie ma sensu - położyłam mu rękę na ramieniu, a raczej chciałam, bo się ode mnie odsunął. Damon podszedł do mnie i bojowo spojrzał na wilkołaka.
-Chciałem ci tylko powiedzieć, że Kim ma już dla ciebie eliksir - mruknął po czym odpowiedział Damonowi na jego wrogi wzrok. Obrócił się i wyszedł, spojrzałam na wampira, a on jedynie objął mnie.
-Więc jutro będzie ten dzień - westchnęłam trochę zaniepokojona. Bałam się tego. Do końca dnia długo nad tym wszystkim myślałam. W nocy wszystko mnie przytłoczyło, nie wiedziałam, co zmieni się w moim życiu. Czy znów stracę pamięć? Co będę myślała, co czuła? Pamiętam, że Elena mówiła, że wampiry czują bardziej niż ludzie. Nie zorientowałam się nawet kiedy wstało słońce, podniosłam się z łóżka mimo, że nie przespałam ani sekundy. Zeszłam na dół kompletnie zmęczona, na sofie ujrzałam Damona.
-Nie śpisz? - zapytałam idąc w stronę kuchni, on podniósł się i podążył za mną. Spojrzałam do lodówki poszukując czegoś do jedzenia.
-Ehh... mój ostatni normalny posiłek - westchnęłam i poczułam, że wampir odciąga mnie od zimnego urządzenia. Posadził mnie na krześle.
-Więc ja ci coś zrobię - wyciągnął z lodówki parę rzeczy i zabrał się za gotowanie. Już po chwili przede mną stało pięknie pachnące i wyglądające śniadanie, a obok kawa. Uśmiechnęłam się do Damona szczerze i zaczęłam powoli jeść mój ostatni posiłek. Już za parę godzin spotkam się z Codym na klifie i pożegnam moje człowieczeństwo. Godziny dłużyły mi się niemiłosiernie. Nadszedł czas wyjścia, poprosiłam Elenę i Stefana by nie szli z nami, z każdym krokiem czułam się jakbym szła na szubienicę, myśli coraz bardziej kotłowały mi się w głowie. Wzrokiem dosięgałam już klif, widziałam Cody'ego, który czeka na mnie smętnym wzrokiem i kobietę, podejżewam, że była to Kim. Nieświadomie zwolniłam i wtedy poczułam dłoń Damona, która splata się z moją. Poczułam się odrobinę lepiej, ale dalej panicznie się bałam, z tego co wiem, to przynajmniej podczas wcześniejszej przemiany nie musiałam o tym myślec, po prostu stało się, a teraz robię to z pełną świadomością. Świadomością, że zginę już drugi raz w swoim życiu. Doszliśmy na miejsce spotkania, słowa, która wypowiadała wiedźma nie do końca dochodziły do mnie. Kim tłumaczyła co powinniśmy robić i w jakim momencie. Już po chwili czułam słodką krew Damona w ustach. Miała lekko metaliczny posmak, ale wiedziałam, że tylko to będzie mnie niedługo trzymać przy życiu. Łzy mimowolnie płynęły mi po policzkach gdy wampir podał mi eliksir i łapał za nóż. Zawahał się, wiedziałam to, widziałam to, Zadrżała mu ręka w tej najważniejszej chwili. Straciłam przytomność, miałam nadzieję, że zdążył, że nie było za późno, eliksir działał tylko przez krótki czas. Powoli otworzyłam oczy, było kompletnie ciemno, nie wiedziałam co dzieje się wokół mnie.
-Ocknęłaś się - usłyszałam Damona z wyraźną ulgą w głosie.
-Musisz teraz się pożywić, pamiętaj, że musi być to cała krew - pokazał mi człowieka przywiązanego do drzewa obok, był nieprzytomny. Znów strumieniem poleciały mi po policzkach łzy.
-Spokojnie, zabił swoje dzieci, należy mu się śmierć - uspokoił mnie, zatopiłam kły w jego tętnicy, krew była taka smaczna. Napawałam się jej smakiem przez dłuższy czas. Gdy w końcu oderwałam się od suchego już ciała odchyliłam głowę do tylu czując w niej straszne zawroty. Damon złapał mnie i wziął na ręce.
-Kim mówi, że teraz powinnaś się przespać - nie pamiętam drogi do łóżka, usnęłam w ramionach Damona. Rano obudziły mnie rażące promienie słońca, które świeciły wprost na moją twarz. Gdy się obróciłam ujrzałam Damona, bardzo się ucieszyłam na jego widok, delikatnie go pocałowałam. Teraz pamiętałam wszystko, to co się działo przed utratą pamięci i po. W moim sercu gdzieś na dnie schowane były uczucia do tego faceta, a teraz zostały uwolnione. Czułam w sobie tyle miłości i nie mogłam się od niej powstrzymać. Wampir otworzył oczy uśmiechając się do mnie, cieszyła go tak miła pobudka.
-Damon, kocham cię - wydobyło się z moich ust, to było coś co naprawdę czułam, moje serce to zawsze wiedziało, tylko umysł niekiedy nie nadążął za nim. Damon po chwili znalazł się nade mną opierając się dłońmi po prawej i lewej stronie mojej głowy. Patrzył jakby nie wierzył w to co mu przed chwilą powiedziała. Położyłam dłonie na jego szorstkich od zarostu policzkach i uśmiechnęłam delikatnie.
-Teraz pamiętam wszystko - pocałowałam go ponownie tym razem dużo namiętniej. Czułam jego dłoń na mojej talii, która muskała moją skórę przez kołdrę. Przewróciłam się z nim tak, że teraz ja siedziałam na nim. Miałam na tyle siły, że teraz i ja w tej kwestii miałam coś do powiedzenia. Pociągnął mnie za rękę bym pochyliła się nad nim. Znów zatraciliśmy się w pocałunku, a dłonie Damona powędrowały znów na talię, ale tym razem ominęły przeszkodę zwaną koszulką.
-Damon nie jesteśmy sami - mruknęłam, choć tym razem nie mialam chęci kończyć tego wszystkiego.
-Jesteś pewna? - zapytał z zadziornym uśmiechem, zawsze uwodził mnie tą miną. Zeszłam z niego i poczekałam aż wstanie. Dopiero teraz zorientowałam się, że to nie był żaden pokój z rezydencji.
-Gdzie jesteśmy? - spojrzałam przez okno, dobrze, że nie zdejmowałam pierścienia z lapis lazuli.
-To domek letni Eleny i Jeremy'ego - Damon wstał z łóżka uśmiechnęłam się widząc jego cialo. Położyłam dłonie na jego nagim torsie czując pod palcami jak jego mięśnie napinają się pod wpływem mojego dotyku. Uniosłam się na palcach by dosięgnąć jego ust. Wiedziałam, że to jest ten moment, idealny wręcz by zrobić to, na co wcześniej brakowało mi odwagi. Targały mną dziwne uczucia, jakby tylko Damon był tym, czego pragnęłam. Czułam jak jego palce wędrowały po moim ciele tuż po tym jak rzucił mnie na łóżko. Szumiało mi w głowie, cały czas chciałam tylko jeszcze i jeszcze. Próbowałam nadążyć za jego pocałunkami i dotykiem. Szybszy oddech coraz bardziej mi towarzyszył, a dreszcze przebiegały po moim ciele. Nie mogłam opanowac moich odruchów przy najmniejszej pieszczocie. Prawie straciłam świadomość, gdy w moich uszach rozbrzmiał krzyk rozkoszy. Opadłam na pościel opanowując swój oddech. Damon położył się obok mnie, widziałam, że jest szczęśliwy, uśmiechał się cały czas wodząc palcami po moim brzuchu. Wzięłam głęboki wdech mrużąc oczy, nie chciałam ani na minutę zapomnieć tego wydarzenia przed chwilą.
-Już wiem, dlaczego tak bardzo tego chciałeś - mruknęłam po chwili, a w odpowiedzi usłyszałam ciepły śmiech chłopaka. Czułam się w pełni spełniona i szczęśliwa. Nie chciałam więcej ruszać się z tego łóżka, wolałam trwać w tym idealnym momencie przez wieki. Dotknęłam jego klatki piersiowej i poczułam, że ja na niego działam tak samo jak on na mnie, a właśnie na to liczyłam, bo on mając takie doświadczenie wcale nie musiał być zadowolony. Chyba za dużo myślę na ten temat. Powinnam cieszyć się chwilą.
-Tak właściwie to dlaczego tu jesteśmy? - zapytałam przypominając sobie miejsce, w którym się znajduję.
-Tu jesteś bezpieczna, bo Klaus nie może tu wejść. Poza tym jesteśmy sami, a to jest duży plus tego miejsca - Damon uśmiechnął się do mnie, chciałam go pocałować, ale pokój wypełnił dźwięk telefonu.
-Nie odbieraj - chłopak namawiał mnie przez chwilę przytrzymując ręce i całując.
-To może być coś ważnego - nie dałam za wygraną i odebrałam telefon. Po krótkiej rozmowie odłożyłam urządzenie i podniosłam się z łóżka.
-Elena i Stefan będą za godzinę - odłożyłam urządzenie na półkę i znalazłam szybko coś do narzucenia na siebie. Nałożyłam bieliznę i koszulkę, która później okazała się być koszulką Damona.
-Musisz częściej je nosić - rozmarzył się wampir patrząc na mnie, pochyliłam się nad nim i pocałowałam. Te chwile były fantastyczne, jedne z najlepszych w moim życiu. Miałam kogoś, kogo kochałam i ta osoba kochała mnie. Damon opiekował się mną nawet jak straciłam pamięć i nie byłam dla niego do końca miła. Mimo, że zawsze miał na twarzy maskę twardziela, był delikatny i wrażliwy. Nasz przyjemny i leniwy poranek przerwało nam pukanie do drzwi.
-To nie Elena, mieli być za godzinę - wsunęłam na siebie spodnie i poszłam otworzyć.
-Cody co tu robisz? - lubiłam tego chłopaka, ale zdecydowanie wybierał sobie najgorsze momenty.
-Chciałem sprawdzić jak się czujesz - wyszłam z nim na taras i usiedliśmy na jednej z drewnianych ławeczek.
-Nie musiałeś jechać tak daleko, mogłeś zadzwonić - mruknęłam, tak na prawdę wcale nie chciałam, żeby tu był, wolałam wrócić do łóżka i po prostu trwać przy Damonie.
-Nie mogłem - odpowiedział szybko, był lekko zmieszany, coś chciał mi powiedzieć, ale nie mógł się na to zdobyć.

5 komentarzy:

  1. W końcu to zrobili.! ; D Uwielbiam jak opisujesz dokładnie krok po kroku dotyk, ich czółość itp.
    Czekam na dalszą część. ; P

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo podoba mi się ten blog :*
    ciesze się że nareszcie jest ciąg dalszy <3
    jupi jea :P Damon i Jordan <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominacja.

    http://rapwmoichsnach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Baaardzo mi się podobało :3 Masz parę błędów ortograficznych i literówek, ale pewnie przez pośpiech. Czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fakt kilka błędów ortograficznych, ale poza tym jeszcze mieszasz czasy. Początek nie bardzo mi się podobał, ale ładnie się rozwinęłaś w połowie:) Damon jest fantastyczny, martwi mnie to, że jakby staje się spokojniejszy:)
    A i zaskoczę Cię, u mnie nowy rozdział:)

    OdpowiedzUsuń