niedziela, 26 stycznia 2014

Numer 19

-Jutro muszę być w LA, mama zawiezie mnie do babci, bo nikt inny nie wie gdzie mieszka – mruknęłam patrząc ze smutkiem na Damona.
-Nie będzie mnie co najmniej trzy miesiące – usiadłam obok niego. Już tak mało brakowało do naszego rozstania. Nie był zadowolony z mojego wyjazdu, ale bardzo dobrze to ukrywał. Musnęłam jego policzek i wstałam z sofy. Postanowiliśmy do mojego wyjazdu zostać w domku letniskowym, chcieliśmy się nacieszyć sobą. Chłopak patrzył na mnie smętnym wzrokiem gdy pakowałam ostatnie rzeczy. Tego dnia nie okazywał mi żadnej czułości, nie rozumiałam tego do końca, miałam nadzieję, że pożegnamy się normalnie. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do LA. Wampir nic do mnie nie mówi, dotknęłam jego dłoni na skrzyni biegów, ale nie zareagował.
-Damon kocham cię – próbowałam każdego sposobu by się choćby odezwał, nic nie pomagało. Na moje słowa nawet się nie uśmiechnął, nic! Prowadził dalej jakby tylko to potrafił robić. Dotarliśmy do LA, a Damon parkował przy krawężniku mojego domu. Wyciągnął moje torby i chciał mi je wnieść do domu, ale przecież nie mógł do niego wejść. Postawił je więc przy drzwiach. Moja mama stanęła przy drzwiach i spojrzała na wampira ostro.
-Nawet nie myśl, że wejdziesz do tego domu – warknęła.
-Mamo! Daj mi się z nim tylko pożegnać! - zeszliśmy z ganku i stanęliśmy przy samochodzie.
-Przecież nie wyjeżdżam na zawsze – mruknęłam i chciałam go pogłaskać po policzku. Damon stał z miną niczym zbity pies. Uniosłam się na palcach i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
-Do zobaczenia – ostatni raz musnęłam jego dłoń.
-Pa – odpowiedział patrząc jak odchodzę. Ruszyłam w stronę domu, z którego i tak zaraz miałam wychodzić. Dopiero po pięciu minutach usłyszałam odpalanie silnika Damona. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Parę godzin później byłam już u babci. Weszłam do drewnianego domku w środku lasu.
-Babciu Ano! - zawołałam zamykając drzwi.
-Oh, moja wnusia – ucałowała moje policzki, ja jednak całą podróż płakałam, więc miałam bardzo opuchnięte oczy.
-Oj moja kochana, pewnie myślisz o tym wampirze, nie przejmuj się twoja mama przedstawiła mi braci Ashe, Scott to bardzo przystojny chłopak, ładnie byście razem wyglądali – nie mogłam tego słuchać, ale po paru dniach babcia zaczęła przekonywać się do mojej miłości. Czas mijał bardzo powoli, pewnego dnia babcia przyszła do mnie.
-Ashe'yowie wydają dziś przyjęcie, powinnaś pójść – powiedziała siadając na łóżku. Westchnęłam cicho i zgodziłam się z nią, powinnam to zrobić, choć nie chciałam. Późnym popołudniem zaczęłam się szykować, sukienkę dostałam od babci, była przepiękna. Nie szła ze mną. Gdy weszłam do środka czułam się niepewnie, byłam tam sama. Ludzie w grupkach rozmawiali, śmiali się i pili.
-Jordan z dnia na dzień piękniejsza – Scott stanął przede mną. Uśmiechnęłam się do niego i podziękowałam za komplement. Poczęstował mnie lampką wina, miało przyjemny słodki smak i zapach.
-Jak ci się teraz żyje u swojej babci? - zapytał cały czas patrząc mi w oczy, trochę mnie to onieśmielało.
-Eh... Nawet nie mam jak skontaktować się z Damonem – mruknęłam, dlaczego po prostu nie odpowiedziałam „dobrze” i nie byłoby problemu.
-Jesteś pewna, że to z nim chcesz spędzić resztę życia? - podszedł do mnie bliżej. Scott był tak wysoki, że musiałam patrzeć w górę na niego.
-Tak jestem – odpowiedziałam stanowczo, ale miło.
-Dobrze więc, zatańczymy? - zapytał podając mi dłoń. Uśmiechnęłam się, był naprawdę uroczy. Ruszyliśmy na środek sali. Jedną dłonią ujął moją dłoń, a drugą położył mi na talii. Delikatnie oparłam palce o jego ramię. Starałam się trzymać dystans, ale gdy prowadził sprawił, że wykonałam obrót, a gdy mieliśmy powrócić do poprzedniej pozycji przyciągnął mnie do siebie. Przylgnął do mnie całym ciałem i spojrzał w moje oczy.
-Scott proszę nie przesadzaj – szukałam wyjścia z tej sytuacji, liczył się tylko Damon i nie obchodziły mnie związki z innymi facetami. Odsunęłam się od niego.
-Przepraszam nie chcę się płoszyć – powiedział pochylając się do mojego ucha. Wyciągnął z kieszeni karteczkę i coś na niej nabazgrał.
-To mój numer telefonu i adres, więc jakbyś miała jakiś problem, albo po prostu chciała porozmawiać – podał mi karteczkę, uśmiechnęłam się i pogładziłam po ramieniu. Był naprawdę miły, ale mógł tylko liczyć na koleżeństwo. Czas w tym miejscu leciał mi bardzo powoli. Jednak wiele się od mojej babci nauczyłam. Była bardzo dobrą czarownicą, a ja od niej szybko się uczyłam. Pewnego wieczoru usiadłam na ganku. Było ciemno, więc jedyne co widziałam to pole rozświetlone od żarówki. Babcia Ana wyszła z domku.
-Przeziębisz się – okryła mnie kocem i usiadła na wiklinowym bujanym fotelu, nie miałam serca mówić jej, że wampiry nie chorują na takie choroby. Siedziałam tak patrząc się w przestrzeń.
-Tęsknisz za nim dziecinko? - zapytała babcia, była bardzo pomocną osobą, jej doświadczenie życiowe pomagało wielu osobom. Kiwnęłam tylko głową na tak.
-Kochasz go, tak? - znów w odpowiedzi otrzymała tylko moje kiwnięcie głową.
-Wiesz... Twoja matka się myli. Są pewne tradycje, ale nie można sztywno trzymać się czegoś, co wymyślono wiele lat temu. Najważniejsze jest to byś ty była szczęśliwa. Widzę, że mocno siedzi w twoim sercu, bo myślisz o nim nawet po pięciu miesiącach siedzenia tutaj. Wracaj do Mystic Falls, wystarczająco już umiesz. Nie będę fatygowała twojej matki, żeby cię odwoziła, poproś Scotta. - nie wierzyłam w jej słowa, od razu mocno ją przytuliłam, potrzebowałam takich słów. Faktycznie minęło już bardzo dużo czasu, tak wiele pozmieniało się w mojej osobowości. Czy on dalej mnie kocha?
Scott pomagał mi zmieścić walizki do samochodu.
-Dziękuję babciu – mocno uściskałam ją, byłam jej bardzo wdzięczna za całą pomoc i wiedzę, którą mi dała. Jechałam, tak już byłam coraz bliżej dotyku Damona.
-Odwiedzisz mnie kiedyś? - zapytał na krótką chwilę odrywając wzrok od jezdni.
-Oczywiście, że tak – uśmiechnęłam się po czym znów wróciłam do swoich przemyśleń, do wspomnień jego śmiechu, wzroku. Tak bardzo za nim tęskniłam. Zmrużyłam oczy, zasnęłam niedługo później usłyszałam wołanie i delikatne poszturchiwanie w ramię.
-Dojeżdżamy do Mystic Falls musisz mi powiedzieć jak dojechać do ich domu – uśmiechnęłam się, tak mógł budzić mnie zawsze. Prowadziłam go i jednocześnie poprawiałam fryzurę i makijaż. Chciałam wyglądać jak najlepiej. Dojechaliśmy pod rezydencję, pożegnałam się ze Scottem i obiecałam, że zadzwonię do niego. Uradowana weszłam do rezydencji, zapomniałam nawet zapukać. Zauważyłam Elenę siedzącą na sofie. Odwróciła się w moją stronę i od razu rzuciła się na mnie.
-Wróciłaś jak dobrze! - krzyknęła przytulając się do mnie. Za nią też bardzo tęskniłam. Ze schodów zszedł Stefan, z którym też serdecznie się przywitałam. Gdy usiedliśmy spojrzałam na nich.
-Gdzie jest Damon? - zapytałam, a oni nagle posmutnieli.
-Co się stało?! - zadałam kolejne pytanie, teraz byłam zdenerwowana.
-Chodź ze mną – Elena poprowadziła mnie do pokoju Damona. Podała mi kopertę i usiadła na łóżku każąc mi usiąść obok.
-Co to jest? - zapytałam i powoli otworzyłam kopertę.
-Jordan. Musisz mi wybaczyć, musiałem to zrobić. Nie jestem dobrym partnerem dla ciebie. Twoja matka miała rację, nie przynoszę szczęścia. Powinnaś jej posłuchać – czytałam w myślach, do moich oczu napłynęły mi łzy.
-Nawet Cody jest lepszy ode mnie. Będzie cię pilnował, tymczasem musimy się pożegnać. Kochałem cię, wiedz o tym, zawsze będziesz w głębi mojego serca. Nie zmienię jednak swojej natury. Wczoraj zabiłem dwójkę ludzi, nic nikomu nie zrobili, chciałem się po prostu pożywić. Nie szukaj mnie, to pożegnanie. Było nam dobrze, ale to już koniec. Żegnaj Jordan – przez ostatnie przeczytane zdanie całkiem się rozkleiłam. Łzy płynęły mi po policzkach kapiąc na list i rozmazując tusz. Elena jedynie przytuliła mnie i gładziła po głowie.
-Wyjechał dwa dni po twoim wyjeździe – mruknęła. Więc nawet na mnie nie czekał? Po prostu chciał to zrobić! Musiał wiedzieć o tym już wcześniej. Faktycznie jak się żegnaliśmy był jakiś dziwny, zamiast „do zobaczenia” powiedział „pa”. Bał się powiedzieć mi to w oczy. Nienawidzę tego, nie chcę by tak było. Bardzo długo zajęło mi ogarnięcie się. Poprosiłam Elenę by zostawiła mnie samą w pokoju Damona. Miałam nadzieję, że znajdę coś pomocnego. Musiałam go poszukać, usłyszeć to w twarz. Spojrzałam na biurko, było puste, nic, zero wiadomości gdzie mógłby teraz przebywać. Wyciągnęłam telefon, nie używałam go tyle czasu, nie mogłam. Włączyłam go licząc, że zostawił mi jakąś wiadomość. Nic, zero połączeń, czy głupiego SMS-a. Wykręciłam numer, ale po paru sygnałach rozłączył mnie, nawet nie chce ze mną porozmawiać. Zeszłam na dół i spojrzałam na Stefana siedzącego na kanapie. Jego wzrok pytał mnie czy coś znalazłam.

-Nic nie ma – mruknęłam niezadowolona siadając obok niego.


***
Ludzie jak czytacie, proszę komentujcie, to mi daje większe chęci do pisania i regularnego dodawania postów :)
Pozdrawiam wszystkich czytających!

8 komentarzy:

  1. To jest genialne! Takiego przebiegu akcji się nie spodziewałam. Demon wyjechał bez pożegnania. Mam nadzieję, że znowu będę mogła czytać o tym jak RAZEM pokonują problemy.



    blessed-with-girl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. musiałam sie cofnąc do samego poczatku i całość jest okej :) wyglad fajny dobrze sie czyta zaobserwuje bo czekam na next
    zapraszam do mnie :* http://miloscpotrafizranic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początek mnie też dołuje jak widzę ile osób było na blogu, a jak mało mam komentarzy. Gdyby ktoś z Twoich czytelników był zainteresowany: http://lewitujaca.blogspot.com
    Czytając tylko czekałam na to co z Damonem, bo kiedy jechała domyśliłam się, że coś się szykuje, było za wesoło, musiało się spieprzyć:)
    Według mnie lepiej byłoby gdybyś list ograniczyła cudzysłowem:)
    Poza tym było: "nie chcę się płoszyć", chyba powinno być cię,
    No i to w liście: "kochałem" To już nie kocha? Drań!
    Ogólnie ciekawie i to chyba pierwszy raz, kiedy nie mam żadnych podejrzeń co do następnego rozdziału, ciekawe co tam dalej wymyślisz.
    Czekam z niecierpliwością:)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie nowy rozdział, zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie.! A ten gdzie się podział. ? Biedna Jordan, chociaż jej babcia ją rozumie. Ale czekam na koleją część . ; P

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie nn :D
    Zapraszam do mnie.
    delena-different-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpadłam przypadkiem. Rozdział jest fajny bardzo wciągający, aż mam ochotę przeczytać od początku aby być w temacie. Więc zaraz się za to zabieram :)
    Zapraszam też do mnie na nn po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę przyznać, że przez brak czasu trochę zajęło mi przeczytanie wszystkiego od początku.
    Opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło i na pewno będę tu wpadać.
    Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej i jak potoczą się losy bohaterów.
    Czekam na nn i życzę Ci weny. :)
    _______

    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.

    nie-jestem-nia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń