sobota, 1 czerwca 2013

Numer 1

Słoneczny dzień, idealny na powrót na stare śmieci. Dzień zaczął się dokładnie tak jak to sobie zaplanowałam. Zapakowana i gotowa na odwiedziny starych znajomych. Minęło już pięć lat od kiedy przeprowadziłam się z Mystic Falls do LA. Pamiętam jak dziś kiedy razem z Eleną i Mattem siedzieliśmy na ławkach w parku. No i to jak skrycie kochałam się w Tylerze. Cóż dobrze, ze ludzie się zmieniają. Mój stary dom został niestety sprzedany, na całe szczęście mam namiot na pewno się gdzieś rozbiję. Zawsze zostaje mi pole głęboko w lesie gdzie razem z Eleną kiedyś napisałyśmy "Jordan + Elena = BFF". Ciekawe czy mnie jeszcze pamięta. Wsiadłam do autobusu. Mimo, że było słońce, powietrze się jeszcze nie nagrzało, więc gdy tylko zajęłam wolne miejsce wyjęłam mój termos i nalałam sobie kubek gorącej herbaty.

-Umrę tu chyba przez tyle godzin – mruknęłam sama do siebie. Wcale nie cieszyła mnie wielogodzinna jazda. Chociaż moglibyśmy stanąć co jakiś czas na papierosa, bo jak nie to chyba zamorduję kierowcę. Jazda o dziwo nie była taka straszna jak myślałam. Parę razy zatrzymaliśmy się, więc mogłam swobodnie zapalić. Dotarłam! Tak w końcu dotarłam! Numer jeden na mojej mapie miejsc, które muszę koniecznie odwiedzić był dom Eleny, jakby inaczej. Sięgnęłam do torebki po grzebień by przeczesać moje brązowe włosy i nawet nie zdążyłam nadusić dzwonka, a przed dom wyszedł Jeremy, najwidoczniej się gdzieś spieszył, bo na mnie wpadł.

-Cześć – rzuciłam śmiejąc się, ale on najwidoczniej mnie nie poznał. Stał i patrzył się próbując sobie przypomnieć kim jestem.

-To ja! Jordan! – nie wytrzymałam w końcu wywracając oczami.

-Jo…Jordan?! – Był kompletnie zszokowany. Przytuliłam go na przywitanie, ale on chyba nie zamierzał urządzać ze mną pogawędki, cały czas wyglądał jakby chciał się jak najszybciej wyrwać stąd.

-Jest Elena? – spytałam szybko mając nadzieję na pozytywną odpowiedź.

-Jest u Salvatore’ów. Wsiadaj, to cię podrzucę, strasznie mi się spieszy, przepraszam – szybko podszedł do samochodu. Gdyby nie to, że znaliśmy się bardzo dobrze to już bym się na niego obraziła. Droga… Znów w drodze. Dlaczego ja?! Jechaliśmy przez las. Nagle zobaczyłam ogromny pensjonat.

-To tu?! – krzyknęłam wychylając się do przodu.

-Tak, tak, wysiadaj spieszę się do Bonnie!

-Jesteś z Bonnie?! – Boże tyle mnie ominęło przez te pięć lat. Chyba będę musiała się tu wprowadzić by cokolwiek nadrobić.

-Tak, później pogadamy. No sio! – Zaczęliśmy się śmiać. Wyciągnęłam z bagażnika swój chyba 10 tonowy plecak i ruszyłam w stronę drzwi. Zapukałam, a w drzwiach dość szybko pojawił się megaprzystojny mężczyzna. Albo Elena zmieniła płeć i przeszła miliard operacji plastycznych, albo na ziemię spadł jakiś czarny anioł, albo lepiej, demon. Facet uniósł jeden kącik ust do góry, pewnie domyślił się, że się na niego gapię, a nawet nic nie powiedziałam.

-Jest Elena? – w końcu wyrzuciłam z siebie starając się nie patrzeć w błękitne oczy przystojniaka. Ten nic nie odpowiedział, obrócił się i zawołał moją przyjaciółkę. Dziewczyna zareagowała dosłownie tak samo jak Jer. Patrzyła się na mnie próbując wyczytać z moich myśli kim ja do cholery jestem?

-Damon, kto to? – wypaliła moja przyjaciółka. Zaczęłam się śmiać. Kto mu dał to imię? Nie mogłam się opanować. Moje oczy zeszkliły się od śmiechu, ale w końcu się uspokoiłam.

-To ja, Jordan – znów musiałam się przedstawiać. Długo nie czekałam na reakcję. Elena rzuciła się na mnie w takim tempie, że obie upadłyśmy na ziemię.

-Jo jak ty się zmieniłaś – przyjaciółka w końcu podniosła się ze mnie i pomogła mi wstać. Zaprosiła mnie do środka. Damon w końcu oficjalnie mi się przedstawił z takim samym uśmiechem na ustach z jakim mnie powitał. W LA nie było tak przystojnych facetów. Wchodząc do środka zauważyłam jeszcze jednego mężczyznę. Już nie był tak przystojny jak Damon, ale byli braćmi. Stefan, bo tak miał na imię poszedł zrobić mi herbatę, a ja razem z Eleną usiadłyśmy przodem do siebie na sofie i zaczęłyśmy rozmawiać. Na fotelu obok usiadł czarnowłosy i przyglądał się nam sącząc powoli whisky. Na nasze plotkowanie odpowiadał śmiechem i  często rzucał zgryźliwe komentarze.

-No dobra czas się zbierać. Namiot sam się nie rozstawi – słychać było niezadowolenie w moim głosie. Podniosłam się z kanapy i chciałam sięgnąć po plecak.

-Mam wolne miejsce w sypialni – Damon rozłożył się wygodniej na fotelu.

-Może nocować w mojej sypialni – Elena warknęła na Damona. Czyżby mieli się ku sobie? Eh wielka szkoda byłaby rozrywka. Dogadałyśmy się z Eleną i zaniosłam plecak do jej pokoju.

-Dobra, a teraz chodźmy do Grilla – powiedziałam patrząc to na Stefana to na Damona. Chciałam zaszaleć, pobawić się i napić się sporej ilości tequilli. Szybko się przebrałam w coś bardziej w moim stylu. Ciuchy na podróż zaczęły mi przeszkadzać. Przerzuciłam plecak i znalazłam zwiewną krótką spódniczkę i czarną koszulkę na cienkich rękawkach. Szybko poprawiłam makijaż. Zbiegłam na dół przygotowana na długą wędrówkę, jednak gdy wyszłam przed dom zobaczyłam czarnego chevroleta cabrio. Był cudowny, chyba właśnie zostałam blacharą. Starałam się podnieść moją opuszczoną szczękę z podłogi, bo o samochód oparty był Damon.

-Jak już się ogarniesz to wsiadaj – mężczyzna otworzył mi drzwi i wsiadł po stronie kierowcy. Usiadłam rozkoszując się widokiem samochodu.

-Gdzie Elena i Stefan? – spytałam zauważając brak mojej przyjaciółki.

-Dojadą do nas muszą pogadać – stwierdził pogardliwie. Wyraźnie mu się nie podobało to, że ta dwójka zostaje razem. Wydaje mi się, że jest w niej zakochany. Cóż  nic na to nie poradzę, że najprzystojniejszy facet na ziemi kocha się w mojej przyjaciółce. Ruszyliśmy dość ostro. Damon chyba miał przylepiony pedał gazu do podłogi.

-Zwolnij trochę – poprosiłam łapiąc go za ramię. Zdecydowanie ta prędkość była dla mnie za wysoka.

-Takim samochodem chcesz tak wolno jechać? – zaśmiał się i spojrzał na mnie. Mógłby chociaż cholera patrzeć na drogę. Chociaż te jego błękitne oczy. Co ja gadam! Przecież jest zakochany w mojej przyjaciółce! Szybko się zarumieniłam odwracając wzrok. Damon jak na złość nie odrywał ode mnie oczu. Zatrzymaliśmy się. Rozejrzałam się wokół, ale zobaczyłam tylko las.

-Grill zmienił lokalizację? – zaśmiałam się nerwowo. Szukałam jakiegoś wyjścia z tej niezręcznej sytuacji.

-Myślisz, że można mi ufać? – spytał Damon głosem seryjnego mordercy. Czułam włoski jeżące się na moim karku.

-Może Elena nie postąpiła dobrze zostawiając cię ze mną – znów ten uśmiech. Lekko uniesiony jeden kącik ust do góry. Wyglądał zabójczo przystojnie... Zabójczo, moja gra słów jeżeli chodzi o tego faceta jest świetna. Zabójczo to ja będę miała niedługo.

-Co się tak zestresowałaś? Żartowałem – zaśmiał się odpalając samochód.

-Damon chcesz, żebym dostała zawału? – warknęłam na niego lekko uderzając go w ramię. Nawet się nie wzdrygnął, aż dziwne. Dotarliśmy do Grilla.

-Matt ! – przytuliłam dawnego kumpla. On odwzajemnił moje przywitanie. Chyba jako jedyny mnie poznał. Podał Damon’owi whisky a mi na początek drinka. Usiadłam rozglądając się po barze. Prawie nic się tu nie zmieniło, ale stał wolny stół bilardowy.

-Zagrasz ze mną? – zwróciłam się do czarnowłosego. Spojrzał na mnie i znów się uśmiechnął. Tak się cieszę, że siedzę. Mogłabym w końcu przestać wzdychać do faceta mojej przyjaciółki. Damon szybko się zgodził, ale wiedziałam, że jest jakiś haczyk. Przegrany będzie dłużny jakieś zadanie. Cóż no dobra. Chyba jednak chłopak nie zdaje sobie sprawy, ze grywam w bilard bardzo dobrze. Zaczęliśmy grać. Oparłam się o kij gdy on rozbijał bile. Spojrzałam na jego twarz, widziałam to skupienie, chęć wygrania. Już po chwili grania została mi ostatnia bila.

-No to chyba przegrałem – stwierdził chłopak gdy wbiłam czarną ósemkę.

-To co mam dla ciebie zrobić? – zapytał podchodząc do mnie bliżej. Za blisko jak dla mnie. Serce zaczęło mi bić za szybko.

-Nie mam na razie pomysłu – odwróciłam się i podeszłam do naszego stolika. Upiłam łyk z drinka i zauważyłam, że do Grill’a weszła Elena, a za rękę trzymała… Stefana ?! Nie możliwe przecież jest jeszcze Damon! Czarnowłosy chyba też był zdziwiony sytuacją, a raczej rozwścieczony, bo wstał od stolika.

-Zostań – powiedziałam łapiąc go za ramię. To jednak nie dało oczekiwanych przeze mnie rezultatów. Damon wyrwał rękę i bez słowa odszedł wypijając jednym chaustem całą zawartość szklanki. Ja zostałam przy stoliku chwilę później obserwując słodką rozmowę Eleny i Stefana.

-Zaraz dostanę cukrzycy – warknęłam w myślach i podeszłam do baru zamawiając sobie tequillę. Już po chwili skwasiłam się na smak cytryny. Postanowiłam wyjść na dwór, żeby zapalić. Paląc papierosa usłyszałam jakąś kłótnie. Poszłam w jej stronę. Jakiś facet kłócił się z Damon’em, gdy tylko popchnął czarnowłosego podeszłam bliżej.

-Zostaw go! – krzyknęłam wchodząc prawie między nich.

-Widzę, że znalazłeś sobie ochroniarza. Przynajmniej ładna – nieznajomy facet nie mógł powstrzymać się ze śmiechu, więc po prostu odszedł.

-Co ty robisz?! – Damon na mnie warknął łapiąc mnie mocno za ramię. Nic nie odpowiedziałam. Wydawało mi się, że mu pomogłam. Przynajmniej to chciałam zrobić, to był błąd?

-Ten facet jest bardzo niebezpieczny! Mógł cię skrzywdzić! – krzyknął po raz drugi nie słysząc żadnej mojej odpowiedzi. Więc jednak tylko ze zmartwienia na mnie krzyczał. Nic źle jeszcze nie zrobiłam? Znów nie odpowiedziałam, co mi się stało, że tak milczę. Po prostu się przytuliłam do Damon’a. Chłopak był wyraźnie zaskoczony. Objął mnie jedną ręką w talii, ale dość szybko się od siebie oderwaliśmy.

-Chodź napijemy się – uśmiechnęłam się szeroko i wyrzuciłam papierosa, który i tak spalił się sam. Weszliśmy do baru i zaczęliśmy pić. Po chwili byłam już lekko pijana.

-Więc Elena jest ze Stefanem? – spytałam, ale szybko zrozumiałam głupotę tego pytania. Damon zacisnął palce na szklance.

-Głupia ja! Po co się odzywałaś! - karciłam się w myślach.

-Najwidoczniej – wysyczał i spojrzał na parkiet gdzie para, o której właśnie mówiliśmy, tańczyła.

-Widzę, że nie jest ci to na rękę? – nie wiem w sumie czy to było pytanie czy stwierdzenie. Przecież dobrze widziałam jego zachowanie. Jednak nic mi nie odpowiedział.

-Nie martw się. Znajdziesz równie dobrą i ładną – znów ukazałam amerykański uśmiech numer 5. Pogładziłam go delikatnie po ręce. Nie chciałam go poderwać. Jedynie pocieszyć, a przecież i tak gdyby nie on siedziałabym teraz sama i patrzyła na gołąbki.

-Dobra to ostatni, bo chyba za bardzo się upiłam – mruknęłam już trochę niezrozumiale przechylając ostatni kieliszek.

-Czas do domu! – stwierdziłam podnosząc się z hokera. Damon zauważył moją nieumiejętność picia i też dopił drinka, by mnie odwieźć do domu. Podczas jazdy musiałam zasnąć, byłam chyba za bardzo pijana. Czarnowłosy jednak wykazał się dużym sercem i zaniósł mnie do domu. Zaniósł mnie nawet do pokoju Eleny, ale tak kurczowo trzymałam jego czarną koszulę przez sen, że nie pozwoliłam mu odejść. Tak minęła mi noc… CDN.

*****
Pierwsza część opowiadania o tematyce, o której jeszcze miesiąc temu bym nawet nie pomyślała. Zapraszam do czytania i komentowania. Kolejny post już wkrótce!
I hope you like it!

2 komentarze:

  1. Hmm.... Nie bardzo podoba mi się pomysł "wklejania" niewiadomej bohaterki do powieści, która zawiera bohaterów, miejsca ze znanego serialu. Twoja powieść jest jakby zamiennikiem serialu, bo zmieniasz fakty. Szczerze byłabym za gdybyś robiła coś od siebie, a nie modyfikowała zresztą fantastyczny serial. Błagam zmień to! Mogłoby być naprawdę ciekawie gdybyś tylko zmieniła imiona bohaterów, miejsca. Proszę nie rób kopii serialu " Pamiętniki wampirów". Zachęciłaś mnie, ale to nie jest twoje, to nie twój pomysł nie twoi bohaterowie. Moja propozycja: zostaje główna bohaterka, która jest całkiem ciekawa, a inne postacie zmieniasz. Historia zapowiada się ciekawie, ale nie chcę czytać zmodyfikowanej wersji serialu... Jeśli zmienisz to o czym wspomniałam na pewno dołączę do obserwatorów i będę polecać twoją powieść;) Przy okazji zapraszam do mnie: http://lewitujaca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, przybywam z ocenialni Szczere i Sprawiedliwe. Oceniająca, którą wybrałaś, ma obecnie zablokowaną kolejkę, więc proszę, byś dokonała ponownego wyboru, tym razem uważniej.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń