Razem z Eleną zdecydowałyśmy, że muszę się przeprowadzić do
Mystic Falls. To ona pojedzie ze mną do LA, żeby pomóc mi się spakować.
Wsiadłyśmy do samochodu Stefana i ruszyłyśmy.
-Widzę, że się mocno zaprzyjaźniliście z Damon’em – Elena
uśmiechnęła się do mnie wjeżdżając na autostradę.
-Ja… Nie wiem dlaczego wszystko toczy się tak szybko. Podoba
mi się, jak na razie jest ok. Najwyżej zabawię się jak zwykle – mruknęłam i
mimowolnie się zarumieniłam. Chyba nie za bardzo chciałam się nim bawić. Elena
wystarczająco go zraniła.
-Przypominasz mu Rica – widać było, że dziewczyna miło
wspomina tego faceta.
-Kto to jest?
-To… Były nauczyciel historii ze szkoły. Łowca wampirów, no…
i przyjaźnił się z Damon’em. Mimo, że tego nie pokazywał bardzo przeżył jego
śmierć – Elena posmutniała. Jej oczy lekko się zeszkliły, lecz szybko się
zebrała.
-Dlaczego miałabym mu go przypominać?
-Czuje, że może się tobie zwierzyć, napić się Burbona. Ufa
ci, a rzadko mu się zdarza – po tych słowach obie zamilkłyśmy. Zastanawiałam
się dlaczego darzy mnie zaufaniem? Ehh… I dlaczego tak często o nim myślę?
Powinnam skupić się teraz na czymś innym. Podróże do LA i powrotna nie były
męczące. Jeszcze wieczorem byłyśmy już przy rezydencji. Stefan pomógł mi wnieść
walizki na górę. Jak na razie nie zaczęłam się rozpakowywać. Zeszłam na dół, bo
chłopacy chcieli nam coś przekazać.
-Tutaj znajdziesz pomoc jeżeli chodzi o twoje moce – Damon
rzucił wielką, starą księgę na stół.
-Bonnie nam ją przyniosła – szybko dodał Stefan.
-Taa… Zdążyła też uprzedzić, że nie będzie ci pomagać, a
potrzebujesz jakieś wiedźmy, co by cię nauczyła machać różdżką – Damon lekko
wkurzony sączył krew z woreczka. Dobrze, że niedawno jadłam. Gdy jechałyśmy
zabrałyśmy parę woreczków w lodówce.
-Silvia przyjedzie – Stefan podał i mi i Elenie szklankę
Burbona.
-Kto? – moja przyjaciółka też była zdziwiona.
-Silvia… Taka tam wiedźma. Zadzwoniłem do niej i się
zgodziła – Damon czegoś nie mówił. Znów jakieś niedomówienia. Spojrzałam na
niego wymownie, ale ten odpowiedział mi tylko zalotnym uśmiechem. Co za
człowiek… Chwila… Wampir. Co za wampir. Zaśmiałam się sama z siebie. Dobrze, że
zdążyli powiedzieć nam kto to jest, bo w drzwiach ukazała się kobieta w brązowych włosach, była piękna,
podejrzewałam, że to wiedźma, o której przed chwilą mówiliśmy. Szybko
przyjechała.
-Damon jak ja dawno cię nie widziałam – dziewczyna
uśmiechnęła się i rzuciła się czarnowłosemu na szyję. Przywitała się też ze
Stefanem i przedstawiła Elenie.
-Więc ty jesteś ta Jordan? – pokręciła głową. Chyba się
zbytnio nie polubimy. Starałam się zachować fason. Była mi potrzebna, inaczej
już dawno bym z nią nie gadała. Poinformowała mnie, że zaczniemy od jutra.
Postanowiłam ochłonąć, wyszłam na spacer i trochę pobiegać. Nie mogłam patrzeć
jak ta wiedźma przymila się do Damon’a. Szłam ciesząc się końcem zachodu słońca.
Ciekawe gdzie ta laska będzie nocować. Mam nadzieję, że w pokoju Eleny, to ja
pójdę do Damon’a, ale… Nie byłam pewna. Starszy Salvatore nie był w końcu moją
własnością. Mimo to byłam zazdrosna. Gdy wracałam usłyszałam hałasy za domem.
Poszłam by sprawdzić, kto to. To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze
oczekiwania. Damon i ta wiedźma, no tak namiętnego pocałunku dawno nie
widziałam. Łzy wypełniły moje oczy. Weszłam do domu czując ból w sercu. Byłam
wściekła jak nigdy. Elena widziała jak szybko wbiegam do pokoju. Niech sobie
nocują razem, mam to gdzieś. Chciałabym teraz cofnąć czas. Nie przyjeżdżać do
MF, to był błąd. Rzuciłam się na łóżku i po cichu płakałam. Nawet nie wiem
dlaczego. Znałam przecież tego chłopaka tak krótko. Usłyszałam Elenę wchodzącą
do pokoju.
-Przepraszam, myślałam, że już tak nie będzie robił.
Wyglądał na szczęśliwego – przyjaciółka usiadła na łóżku obok mnie. Pogładziła
mnie po ramieniu.
-Zna mnie za krótko. Byłam zabawką, a Silvia jest
odskocznią. Pozbędzie się dzięki niej miłości do ciebie – otarłam łzy mimo, że
było mi przykro. Patrzyłam na nią cała rozmazana.
-On mnie już nie kocha, może się opamięta teraz.
-Teraz to może się gonić – warknęłam wściekła. Postanowiłam,
że nauczę się tego wszystkiego, czego mam się nauczyć i odejdę. Przynajmniej
się stąd wyprowadzę. Wzięłam do ręki ogromną księgę, którą przyniosła Bonnie.
Otworzyłam książkę na zaznaczonej stronie.
-Tantum – przeczytałam w myślach nagłówek. Więc tym naprawdę
jestem. Tak nazywa się moja… Rasa? Czytałam dalej i zauważyłam jedno słowo, „mortem”.
To miało być moje przeznaczenie? Według książki miałam zginąć by uchronić
wszystkie cztery rasy. To nie możliwe. Nie mogłam spać, nie po tym co
przeczytałam.
*****
Rozdział krótszy, gdyż zarzucono mi, że rozdziały są za długie. Będę więc dodawała mniej, ale mam nadzieję, że częściej. :) Pozdrawiam kochani i mam nadzieję, że was nie zawiodłam.
*****
Rozdział krótszy, gdyż zarzucono mi, że rozdziały są za długie. Będę więc dodawała mniej, ale mam nadzieję, że częściej. :) Pozdrawiam kochani i mam nadzieję, że was nie zawiodłam.
O kurczę... Coraz lepiej. Damon jednak jest Damonem co mnie cieszy, bo już myślałam, że robisz z niego Edwarda ze "Zmierzchu";)Ciekawie, ciekawie...;) Nie wiedziałam, że Alaric nie żyje;(
OdpowiedzUsuńMam parę uwag... Nie "chłopacy" tylko chłopcy;)
I zdanie"jeszcze wieczorem byliśmy już przy rezydencji" lepiej byłoby- jeszcze wieczorem byliśmy przy rezydencji, albo- wieczorem byliśmy już przy rezydencji;)
To tyle;) Baardzo ciekawy rozdział;)