niedziela, 30 czerwca 2013

numer 8

Sytuacja coraz bardziej mnie przytłaczała, a Stefan dalej nie rozumiał o co chodzi. Objął mnie ramieniem czekając aż zacznę coś mówić.
-To prawda. Nie uratuję świata tylko stworzę jedną wielką katastrofę, a Damon… Dla Damon’a i tak nic nie znaczę. Nic nie potrafię, nawet podnieść głupiego piórka – patrzyłam w ziemię czując moc słów, które wypowiedziałam. Ciążyły mi na sercu za mocno. Ściskały tak, że brakowało mi oddechu.
-Silvia? – spytał, a ja jedynie kiwnęłam głową. Po chwili oboje usłyszeliśmy otwierane drzwi, ale nie ruszyliśmy się z miejsca. Stefan przytulał mnie jak prawdziwy przyjaciel. Otworzyły się drzwi do pokoju chłopaka. Stanęła w nich Elena, a zaraz za nią Damon. Oboje byli zdziwieni, czy może zawiedzeni, ale gdy zobaczyli moją twarz szybko im przeszło. Elena podeszła do mnie i mnie przytuliła. Pytała co się stało, ale chciałam zostać sama. Poprosiłam, by mnie zostawili, a ja weszłam do pokoju. Moja prośba jednak nie była spełniona. Pięć minut później do pokoju wszedł Damon.
-Jo znaczysz coś dla mnie, nie mów, że nie – i tak nie chciałam go słuchać. Chciał mnie przytulić ale odepchnęłam go.
-Damon przyjaźń to wszystko co nas może łączyć – chłopak po moich słowach zesztywniał. Zauważyłam zalążki łez w jego oczach. Wyszedł trzaskając drzwiami, był wściekły i smutny, to wiedziałam. Postanowiłam, że się wyprowadzę. Na kilka dni, by poukładać sobie wszystko w głowie. Spakowałam walizkę, ale nawet nie widziałam gdzie pójdę. Po prostu wyszłam stamtąd. Nie chciałam oglądać Silvi, nie chciałam pamiętać jej słów. Chciałam po prostu odpocząć. Szłam piaskową drogą przez las, zapłakana, z walizką.
-Jordan! – usłyszałam krzyk za sobą, nie odwróciłam się, nie chciałam z nikim rozmawiać. Mimo to osoba, która mnie wołała podbiegła do mnie. To był Cody, no tak przecież zawsze tu biega, ale nie chciałam go teraz spotkać.
-Gdzie idziesz? Stało ci się coś? – spytał widząc moją twarz. Był zmartwiony, od razu zabrał ode mnie walizkę i objął mnie w talii.
-Muszę gdzieś się przenieść na parę dni – mruknęłam smętnie. Cody pogładził mnie dłonią. Zapewnił mnie, że mogę u niego nocować, zgodziłam się bo co miałam zrobić? Już chwilę później byłam w niewielkim beżowym domku i siadałam na brązowej sofie. Cody całą drogę próbował mnie rozśmieszyć i co z tego, skoro i tak byłam bliska płaczu? Mój telefon zabrzęczał, chyba pierwszy raz od mojego pierwszego przyjazdu tutaj. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Eleny. Długo zastanawiałam się czy odebrać, czy nie, jednak nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Jo gdzie jesteś? – spytała zmartwionym głosem.
-Ja muszę odpocząć, nie dzwońcie proszę – przełknęłam łzy i rozłączyłam się. Cody patrzył na mnie ze skupieniem, zastanawiał się pewnie jak do mnie dotrzeć i co mi się stało. Ruszył się z miejsca i przyniósł butelkę wina i dwa kieliszki.
-Może chociaż to ci pomoże – uśmiechnął się do mnie, próbowałam odwdzięczyć się tym samym, ale średnio mi wyszło. Jedna lampka, druga lampka… Za każdą kolejną Cody był coraz bardziej kochany. Podszedł do wieży i włączył muzykę. Chyba był to Justin Timberlake, na pewno był to Justin. Cody pociągnął mnie za rękę, chyba nie za bardzo chciało mi się tańczyć. Jednak jego porwał ten wyraźny beat i romantyczne słowa. Okręcił mną i to sprawiło, że ruszyłam się do tańca. W efekcie po ostatnim obrocie nasze twarze były oddalone od siebie o centymetr. Patrzyłam w jego kocie oczy, wiedziałam co chce zrobić. Chce mnie pocałować, a nie mogłam na to pozwolić. Sprytnie odsunęłam się trochę, a on wyglądał na zawiedzionego.
-Przepraszam – szepnęłam i przytuliłam go. Bardzo go lubiłam, naprawdę był przecudowny. Przystojny, miły, uczynny, chłopak ideał, ale nie dla mnie, ja już zauroczyłam się w kim innym. Pierwszy raz chyba się do tego przyznałam.
-Cody muszę ci coś powiedzieć – prawie szepnęłam, musiałam to w końcu z siebie wyrzucić, nie mogłam tego ukrywać. Chłopak spojrzał na mnie i przysunął krzesło naprzeciw mnie.
-Ja… Ja nie jestem tylko wilkołakiem – zaczęłam bojąc się jego reakcji.
-Jesteś też wampirem? – widziałam jego zdziwienie, spojrzałam na podłogę bojąc się mówić dalej.
-Też… Ale jestem jeszcze czarownicą i człowiekiem – w końcu mi się udało, po krótkiej chwili spojrzałam mu w oczy, nie był zawiedziony, tak mi się wydawało.
-Cieszę się , że jesteś ze mną szczera – o dziwo uśmiechnął się, nie wierzyłam, że tak lekko to przyjął. Pogładził mnie delikatnie po policzku.
-Nie przejmuj się tak – zaśmiał się cicho, a mnie  wyrwało się ziewnięcie. Cody złapał mnie za rękę i poprowadził do pokoju na górze. On spał w sypialni obok. Szybko umyłam się i przebrałam, chciałam zasnąć jak najszybciej, ale mój umysł średnio mi na to pozwalał. Gdy tylko zamykałam oczy widziałam Silvie wypowiadającą tamte słowa. W końcu oddałam się w objęcia Morfeusza. Długo spałam, tak mi się wydawało. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Na fotelu spał skulony Cody, podniosłam się i podeszłam do niego.
-Obudź się – pogładziłam go po policzku. Zmarszczył brwi i powoli otworzył oczy.
-Co tu robisz? – spytałam, przecież było mu niewygodnie.
-Krzyczałaś w nocy, coś ci się śniło, a nie chciałem cię przytulać, bo nie wiedziałem, czy sobie życzysz – wyprostował się nastawiając sobie wszystkie kości. Pewnie bolały go mięśnie po nocce w takim małym fotelu. Był tak kochany, prawdziwy gentelman. Ucałowałam jego policzek. Czułam głód, ale musiałam poczekać. Postanowiliśmy się przejść po lesie. Powoli szliśmy wąską piaszczystą ścieżką w milczeniu. Usłyszałam dźwięk łamanej gałązki, wiedziałam, że ten spacer nie będzie normalny, takie moje szczęście. Zauważyłam czarnowłosego poruszającego się gdzieś w oddali, schowałam się za chłopakiem, ale chyba i tak mnie zauważył.
-To on cię wczoraj zranił? – spytał Cody, nie chciałam odpowiadać, bo nie umiałam go okłamywać. W milczeniu dalej się ukrywałam, ale on już znał odpowiedź. Podbiegł do Damon’a i złapał go za koszulę.
-Cody daj spokój – złapałam go za ramię, ale on nie chciał odpuścić.
-Teraz zadajesz się z wilczkiem? Zostaw mnie, bo źle się to dla ciebie skończy – warknął, był zawiedziony, ale tak musiało być. Próbowałam ich obu uspokoić, ale to mi się nie udało. Damon uderzył Cody’m o drzewo, ten w odpowiedzi ugryzł go, cóż widziałam już lepsze zagrywki, ale skoro tak chciał się bronić. W końcu nie wytrzymałam. Wbiegłam między nich i spojrzałam Damon’owi w oczy. Był wściekły, nawet chyba na mnie. Odwrócił się i odszedł, a to do niego niepodobne. Wróciliśmy do domu i z przyzwyczajenia spojrzałam na telefon, który zostawiłam przed spacerem na stole. 5 połączeń nieodebranych i SMS-y. Wszystko od Eleny, prosiła bym odebrała i zarzekała się, że to bardzo ważne. Westchnęłam głośno, postanowiłam podejść do rezydencji, była tam potrzebna mi krew. Cody podwiózł mnie na swoim motorze. Od wejścia zaczepiła mnie Elena.
-Ten twój Cody ugryzł Damon’a – chyba nie na mnie była zła, miałam taką nadzieję.
-Wiesz co oznacza dla wampira ugryzienie wilkołaka? – spytała, a ja pokiwałam głową na nie. Gdy tłumaczyła mi, a ja zaczęłam otwierać usta ze zdziwienia.
-Jesteś hybrydą twoja krew powinna mu pomóc – zgodziłam się, weszłam na górę i bez pukania wkroczyłam do jego pokoju. Kompletnym zaskoczeniem było dla mnie to, że przerwałam mu pocałunek z Silvią. Ugryzłam swój nadgarstek by poleciała krew, a Damon’a odciągnęłam od wiedźmy i przyszpiliłam do ściany. Przytknęłam nadgarstek do jego ust. Byłam wściekła i smutna, Silvia w końcu dostała czego chciała. Gdy skończył pić uderzyłam go w twarz.
-Ciesz się, że mam miękkie serce nawet dla takich chamów jak ty – krzyknęłam i zbiegłam na dół. Podeszłam do lodówki i wzięłam parę woreczków krwi, wybiegłam z rezydencji. Damon znów mnie zranił, to było chyba najgorsze co mogłam zobaczyć. Cody zobaczył mój zły humor więc gdy tylko wróciliśmy do domu zaraz wyszliśmy pobiegać, rozładować złą energię. Dobrze, że biegłam za nim, nie widział moich łez. W końcu zatrzymaliśmy się przy jakimś jeziorze. Usiedliśmy na dzikiej plaży, słońce przyjemnie okalało moją twarz. Zdjęłam buty i weszłam do wody.
-Ciepła – uśmiechnęłam się do chłopaka.
-To się wykąpmy – Cody ściągnął koszulkę, dopiero wtedy zauważyłam nie za duże, ale za to ładnie wyrzeźbione mięśnie.
-Nie mam stroju – mruknęłam niezadowolona.
-To zdejmij koszulkę i spodenki – no tak łatwo mu było mówić, fakt, krótkie spodenki mogłabym ściągnąć, ale ta bluzka to stanik sportowy, który służył mi do biegania. A co mi tam.  Co on piersi nie widział? Rozebrałam się do samych majtek, ale stałam do niego tyłem, od razu wskoczyłam do wody, Cody ściągnął spodnie i ruszył za mną. Nagle poczułam jak coś łapie mnie za nogę i ściąga w dół. To był on, popchnęłam go w wodzie i wypłynęłam, by złapać oddech.
-Będziesz mi suszył włosy – zaśmiałam się, on podpłynął do mnie i przeczesał moje włosy palcami, zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
-W każdym wydaniu wyglądasz pięknie – ukazał rząd białych zębów, a ja wskoczyłam ponownie do wody.
-Ścigamy się do brzegu? – zaproponował.
-Dobra, ale jak wygram stawiasz dobrą whisky – podeszłam bliżej do niego.
-Jak ja wygram chcę ładnego buziaka – uśmiechnął się zadziornie, zgodziłam się, trudno najwyżej przegram. Ruszyliśmy, był troszkę szybszy ode mnie, ale ja byłam wampirem. Przypłynęłam do drugiego brzegu szybciej niż on. Widać było, że był smutny przez swoją przegraną.
-Gdybym nie była wampirem byś wygrał, więc… - pocałowałam go, tak po prostu. Chłopak nie do końca wiedział co ze sobą zrobić, aż słyszałam jego szybki puls, mocne bicie serca. Krew w jego żyłach wrzała. Objął moją talię przyciągając mnie bliżej. Pogłębił pocałunek, był tak delikatny i słodki, że nie byłam w stanie mu odmówić. Położyłam dłonie na jego ramionach, był silny, a chłopak jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie. Nie były to takie fajerwerki jak z Damon’em, ale już pocałunki z czarnowłosym były dla mnie czymś czego nawet teraz nie chciałam. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Chłopak był wyraźnie zadowolony, dopiero teraz zauważyłam, że byliśmy złączeni każdym minimetrem naszego ciała. Zrobiłam krok w tył i spojrzałam mu w oczy.

-Wow – chłopak wydusił z siebie. Jeszcze ciężej oddychał. Podpłynęliśmy do brzegu. Na początku pomyślałam, żeby Cody się obrócił jak będę wychodziła, ale zrezygnowałam. Wypłynęłam normalnie, ale jak na prawdziwego gentelmana przystało, Cody obrócił się by na mnie nie patrzeć. Oboje ubraliśmy się, Wracaliśmy już spacerkiem trzymając się za ręce. Nie mogłam sobie tego odmówić. Cody był ułożony, spokojny, pokazywał uczucia we właściwy sposób, w dodatku był miły i mógł być odskocznią od złego zauroczenia. 

4 komentarze:

  1. Błędów trochę jest, ale wszystkich nie wypiszę;) "byś wygrał"- wygrałbyś, kilka powtórzeń, "Położyłam dłonie na jego ramionach, był silny, a chłopak jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie."- sama chyba widzisz, że jest nie tak...
    A tak poza tym to lepszy od poprzedniego, tylko łzy nie pasują mi do Damona. Nie rozumiem zachowania Jordan. Cody zabiłby Damona, a ona wróciła z nim spokojnie i nie miała do niego żadnych pretensji, wręcz przeciwnie... Czekam na kolejny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z @up, jest troszkę błędów, oprócz już wymienionych zauważyłam złą odmianę imion obcojęzycznych: "Damon’em" powinno być po prostu "Damonem", apostrof dajemy tylko, gdy imię kończy się na samogłosce i kolejną głoską w odmianie ma być też samogłoska, np. Clive - Clive'a, ale z Clivem. Kurczę, wywód jak u prof. Miodka ;) Ale to takie niuanse, nie wpływające na treść, więc można przymknąć oko ^^
    Ogólnie to dziwne wydaje mi się to, że Damon śledził Jordan w lesie. On chyba nie jest aż taki uczuciowy... Nie pasuje, ale w blogach dozwolone jest przecież fan fiction - nowy Damon to nowa postać, z nowym charakterem. A Jo&Cody kroi się na związek z rozsądku :| Ale czekam na rozwój!
    U mnie 2xnn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj!

    W imieniu swoim i całej Załogi Ocenialni(www.Shiibuya.blogspot.com) z przyjemnością zapraszam Cię w nasze skromne progi. Chcesz uzyskać obiektywną opinię na temat swojego bloga? Jesteś ciekawy, co możesz poprawić, edytować, ulepszyć? Zastanawiasz się nad jakością Twych postów? Pragniesz, by ktoś zdiagnozował Twoją poprawność? Chcesz rozwijać się i tym samym sprawić, by inni chętniej odwiedzali Twoją stronę?
    Nasi Oceniający pomogą Ci rozwiać wszelkie wątpliwości, zanalizują treść, wyłapią słowne potyczki, przyjrzą się dokładnie Twojemu szablonowi i ramkom, doradzą Ci, jaki napis na belce będzie odpowiedni, postarają się zrozumieć adres i przesłanie bloga. Jesteś na to gotowy? Wspaniale! Nie czekaj i zgłoś się, jesteśmy tu dla Ciebie!

    Jeśli chciałbyś/chciałabyś dołączyć do naszej Załogi, serdecznie zapraszam do zakładki "Rekrutacja", ponieważ nabór jest aktualnie otwarty.

    PS Przepraszam za spam. Wiem, jak bardzo potrafi on człowieka zirytować, ale myślę, że rozumiesz, iż czasem bez niego nie da się przekazać innym usług Ocenialni. Jeśli uważasz to za stosowne, skasuj komentarz zaraz po przeczytaniu.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcesz mieć jedyny i niepowtarzalny zwiastun swojego opowiadania? Dark Trailer to coś dla Ciebie. Zapraszam do nowej zwiastunowni. Postaramy się, by Twój zwiastun był w 100% zgodny z Twoimi oczekiwaniami. Nie czekaj, zamów.
    Jeśli potrafisz robić zwiastuny i masz wystarczająco chęci, czekam w zakładce Nabór.
    http://dark-trailer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń