sobota, 22 czerwca 2013

numer 7

Położyłam się na łóżku z głośnym westchnięciem.
-Przecież nie mam o to do ciebie pretensji. Chciałam się upewnić – spojrzałam na sufit, ale po chwili zasłoniła mi go głowa Damon’a. Po prostu patrzył. Patrzył przeszywając mnie wzrokiem. Cała zesztywniałam. Te jego błękitne oczy, był taki przystojny i taki nieodpowiedni. Płomień, który chcesz dotknąć, ale parzy gdy to zrobisz. Musnęłam palcami jego policzek czując delikatną skórę. Czekałam aż znów będę na dole. Czy znajomość z Damon’em zawsze będzie pasmem strachu? Chciałam wiedzieć o czym teraz myśli, czego chce, o czym marzy? On po prostu mnie znów pocałował. Tak, tego pragnęłam, pocałunku od czarnowłosego. Zaczął muskać moją talię, a powietrze robiło się coraz gorętsze. Czas zastopować to wszystko. Delikatnie odsunęłam chłopaka od siebie.
-Przepraszam, ale to dla mnie coś za bardzo ważnego – było mi głupio. Przecież jeszcze przed chwilą myślał, że już to ze mną robił w nocy. Poza tym powiedział mi, że jest dalej zakochany w mojej przyjaciółce, ale to przecież wiedziałam. Damon za to nie wyglądał na zadziwionego, raczej ucieszył się. Położył się obok mnie i razem ze mną patrzył w sufit. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
-Dobra, koniec tej miłości. Do nauki – Silvia oznajmiła mi nawet nie wchodząc do pokoju. Na rękach miała coś kudłatego. Jejku jak ja jej nie lubię, ale cóż poradzić. Musi mnie nauczyć, do tego zostałam stworzona. Podniosłam się i spojrzałam w lustro. Trzeba się przebrać i zmyć makijaż.
-Idź już muszę się przebrać – uśmiechnęłam się do niego, ale on tylko oparł się na łokciach. Pokiwałam głową ze śmiechu i zabrałam rzeczy do łazienki.
-Ejj! – usłyszałam zamykając drzwi. Szybko się przebrałam i umyłam twarz. Związałam włosy w kitkę i zeszłam na dół razem z Damon’em.
-Co to za futro? – spytał niezadowolony widząc czekoladowego, bardzo puchatego kotka.
-To nie futro tylko Midnight – poprawiła go Silvia głaszcząc małą kuleczkę.
-Chyba nie będzie tu mieszkał.
-A dlaczego nie? – wtrąciłam się. Co jak co, ale w tej sprawie się z nią zgadzałam. Podeszłam do kota i zaczęłam drapać go za uszkiem. Był śliczny. Patrzył na mnie tymi swoimi brązowymi, ogromnymi oczami spod tej swojej czekoladowej sierści.
-Żeby ci Stefcio go nie zjadł – prychnął, a gdy obrócił się ujrzał swojego brata. Elena dalej patrzyła na Damon’a wzrokiem mordercy, to chyba bardzo go raniło, ale co ja na to mogłam. Stefan bardziej do niej pasował i była przy nim bezpieczna.
-Idziemy do piwnicy – oznajmiła mi ruszając w stronę schodów. Zeszłyśmy w dół. Tylko my nikt inny. Trochę się bałam. Usiadłyśmy na jakiś starych krzesłach przy starym stoliku, a na środku leżało piórko.
-Musisz je podnieść? – Silvia rozsiadła się wygodnie. Tylko tyle? Mam podnieść piórko? Chwila, ale mam to zrobić umysłem?! Przecież to niewykonalne. Próbowałam się skupić, ale nie mogłam. Miałam tyle myśli w głowie. Damon, Elena, Cody… Kotłowały się moje wspomnienia.
-Uspokój umysł. Skup się na czymś, co może dać ci siłę. Znajdź jedną rzecz, w której ulokujesz myśli – spojrzałam na nią. Pierwsze co mi przyszło na myśl to Demon. To takie trywialne i infantylne. Zachowuję się jak nastolatka. Westchnęłam, a piórko uniosło się przez powietrze wydobywające się z moich ust. Zawisło w powietrzu, na parę sekund, ale zawisło.
-Będzie ciężko skoro tylko tyle udało ci się zrobić – Silvia zaczęła masować swoje skronie. Długo ze mną ćwiczyła. Mijały sekundy, minuty, godziny, a mi nic do głowy nie wchodziło. Mój największy sukces to wtedy gdy praktycznie zdmuchnęłam piórko. Widziałam, że dziewczyna traci cierpliwość. W końcu przerwała, nie wytrzymała. Odłożyłyśmy naukę na następny dzień. Wychodząc widziałam pytający wzrok Eleny i Stefana. Nic nie powiedziałam, byłam na siebie wściekła. Chciałam wyjść i poćwiczyć i trochę pobiegać. Tylko tak mogłam rozładować nerwy. Zaczęłam biegać po lesie, na początku lekki trucht. Zagłębiając się coraz głębiej w las, poruszałam się coraz szybciej. Nagle zauważyłam, że ktoś biegnie za mną. Odwróciłam się i przystanęłam.
-Cody, hej – uśmiechnęłam się cała zasapana. Chyba nie taką mnie ostatnio widział.
-Widzę, że ty też biegasz po tych ścieżkach – on również odwzajemnił uśmiech i przystanął naprzeciw mnie.
-Musisz uważać tu jest bardzo niebezpiecznie – Cody zaczął spacerować razem ze mną. Spojrzałam na niego pytająco.
-Kręci się tu dużo dziwnych osób i zwierząt, ale ty chyba nie musisz się ich bać.
-Dlaczego niby?
-Jesteś taka jak ja. Jesteś wilkołakiem – stanęłam jak wryta nie mogąc uwierzyć w jego słowa.
-Słucham?! – byłam zupełnie zszokowana.
-Skąd takie informacje? – spytałam opierając się o drzewo.
-Ja to czuję. Też jestem wilkołakiem – Cody szokował mnie coraz bardziej. Dobrze, że mogłam się podtrzymać, bo inaczej bym upadła z wrażenia. Chłopak podszedł do mnie.
-Ty jeszcze się nie przemieniłaś – stwierdził patrząc mi w oczy. Zauważyłam teraz w nim lekką nutkę dziwactwa. Co znaczy, że się nie przemieniłam? Usiedliśmy na polanie nieopodal. Opowiadał, o tym co trzeba zrobić, żeby zamienić się w wilka i jak się przechodzi pełnie księżyca. To było przerażające, okropne. Jak myślałam, że to ze mną tak będzie w przyszłości przechodziły mnie ciarki. Spojrzałam w górę, robiło się ciemno. Podniosłam się, by ruszyć do domu. Cody zaproponował, że mnie odprowadzi.
-Mieszkasz u tych wampirów? Nie przeszkadzają ci? – spytał, gdy na horyzoncie ukazała się posiadłość. Zaśmiałam się jedynie. Ja miałabym się bać Stefana i Eleny?
-Musisz uważać na siebie – ostrzegł mnie łapiąc moją dłoń. Trochę znieruchomiałam, ale szybko się otrząsnęłam. Pożegnałam go buziakiem w policzek i weszłam do rezydencji.
-Widać spodobał ci się ten chłoptaś – Damon prychnął pogardliwie. Na co ja pokręciłam głową. Usiadłam na oparciu krzesła, na którym siedział.
-Daj jej spokój, chce to niech sobie z wilczkiem biega, lepiej dla mnie – Silvia dalej głaskała czekoladową kuleczkę. Nagle Midnight wyrwała się i przybiegła do mnie. Na początku przymilała się, ale gdy wyciągnęłam do niej rękę zaczęła prychać. Wiedźma oczywiście nie mogła skończyć bez komentarza, że nawet on mnie nie lubi, ale puściłam to sobie mimo uszu. Musiałam wziąć prysznic, teraz, koniecznie, natychmiast. Po długim i relaksującym pobycie w łazience przebrałam się w piżamę i chciałam już wskoczyć do łóżka, ale do pokoju wszedł Damon. Złapał mnie w talii i zmarszczył brwi patrząc w moje oczy.
-No dobra, to ty – zaśmiał się i pocałował dość krótko. Ja również nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Przynajmniej teraz zaczął sprawdzać.
-Uważaj na wilczka. Ty też jesteś wampirem, nie wiadomo jak na niego zareaguje twoje ciało, gdy cię ugryzie – głaskał moje ramię.
-I nie chodzi o to, że jesteś zazdrosny? – spytałam śmiejąc się, on sprzedał mi tylko swój zabójczy uśmiech. Coraz bardziej Damon wirował w mojej głowie. Czułam się przy nim coraz bezpieczniej i nie wiem czy to mogło mi wyjść na dobre. Ciekawa jestem czy wie o moim przeznaczeniu.
-Damon czytałeś księgę od Bonnie? – zapytałam mając nadzieję, że nie będę musiała mu jej opowiadać. Mimo wszystko kiwnął głową na nie.
-Moim przeznaczeniem jest uratowanie wszystkich ras… Ale żeby to zrobić muszę zginąć – ostatnie zdanie prawie wyszeptałam. Ominęłam Damon’a, by nie patrzeć mu w oczy. Usiadłam na łóżku. Zawsze na myśl o mojej rychłej śmierci chciało mi się płakać. Czarnowłosy podszedł i objął mnie ramieniem.
-Będzie dobrze, wymyślę coś, zobaczysz – zapewnił mnie i położył do łóżka. Delikatnie okrył mnie kołdrą i odszedł. Zostawił mnie samą… Gdyby nie to, że poprzedniej nocy nie spałam, to nie udałoby mi się zasnąć. Obudziłam się jak już słońce świeciło w pełni. Nie było Damon’a, choć trochę liczyłam na to, że się tu znajdzie. Przebrałam się i zbiegłam na dół. Spotkałam tylko Stefana piszącego coś w jakimś zeszycie.
-Gdzie reszta? – spytałam przypominając sobie, że skoro Silvia nie nocowała ze mną w pokoju to musiała iść do Damon’a.
-Silvia śpi jeszcze na dole, a Damon z Eleną wyjechali na parę dni – widać było, że też nie był zadowolony. Świetnie nawet się nie pożegnał. Chłopak zauważył, że bardzo posmutniałam.
-Wyjdziemy dziś do Grilla? – zaproponował. Fakt nie miałam łatwych dni od kiedy przyjechałam do Mystic Falls. Cały czas coś się działo, niespotykanego. Chyba nie dochodziły jeszcze do mnie te informacje. Jestem wampirem… A właściwie wampirem i wilkołakiem i wiedźmą i człowiekiem. Byłoby wszystko ok gdybym o pierwszych trzech… rasach (?) w ogóle wcześniej wiedziała.
-Kiedy zabiłeś pierwszą osobę? – spytałam siadając na kanapie obok niego.
-Pierwszego dnia bycia wampirem – nie spojrzał na mnie. Wiedział dlaczego pytam. Gdy zabiję zacznę zmieniać się w wilkołaka o każdej pełni. Ból, ciągły ból przemieniania. Chyba jestem na to wszystko za słaba.
-Nie dam rady ocalić wszystkich, nie jestem taka sprawna i silna jak ty, czy Damon. Poza tym w pewnym momencie i tak umrę – Stefan objął mnie w celu pocieszenia. Powstrzymywałam łzy, znów to samo.  Jakaś płaczliwa się zrobiłam.
-No, no widzę, że za drugiego brata się bierzesz – usłyszałam śmiech Silvi. Spojrzałam w jej stronę, jak zwykle była idealna. Włosy pięknie ułożone, makijaż delikatny, ale podkreślał jej brązowe oczy. Puchata kuleczka cały czas stała tuż przy jej nodze. Znów rozpoczęła się moja nauka. Chyba nigdy nie będę dobrą czarownicą. Cały czas coś mnie rozpraszało, a piórko dalej leżało na stole. Znudzona Silvia bawiła się z Midnight. Głupia magia! Czemu mi to nie wychodzi. Krzyczałam na siebie w myślach. Byłam wściekła, na siebie, na Damona, może nawet na Elenę, że nic nie powiedziała. Gdy ze wściekłości zaczęły mi drżeć ręce, piórko delikatnie się uniosło.
-O no proszę. Zajęło ci to dwa dni. Normalna czarownica daje radę w dwie godziny, a dobra umie od razu. Ty chcesz ratować świat? Chyba teraz się zabije to nie będę musiała oglądać tej katastrofy, którą stworzysz. Nie dziwne, że Damon woli Elenę. -  Silvia zadziwiła mnie tymi słowami. To była ostatnia rzecz jaką chciałam usłyszeć. Łzy popłynęły mi po policzkach, a wiedźma wyglądała na zadowoloną. Wybiegłam z piwnicy, taki pech, że wbiegłam na Stefana na schodach.
-Co się stało? – spytał, ale ja nie chciałam rozmawiać. Próbowałam przejść, nawet nie byłam wstanie mówić przez łzy. Objął mnie i zaprowadził do swojego pokoju. Jedyne co zauważyłam, to, że pokój bardzo różni się od tego Damon’a. Wszędzie były jakieś książki, a na okładce miały daty. Posadził mnie na łóżku i próbował uspokoić. Gdy już opanowałam łzy spojrzałam na zmartwionego Stefana.

-W końcu ktoś powiedział mi prawdę – głos mi się załamywał, bo i ja byłam załamana.

5 komentarzy:

  1. Hmm... Ciekawi mnie rozwój akcji z Codym, no i oczywiście Jordam? Czy lepiej brzmi Damdan? Nieważne :D Ship, bez względu na nazwę, bardzo mi się podoba.
    U mnie nn + aktualizacja bohaterów ;)

    http://dropofmind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj :D Nazywam się Szklanka Mleka i zakochałam się w twoim opowiadaniu :D Bardzo spodobał mi się twój styl pisania. Jest dojrzały i zniewalający. Także akcja jest bez przerwy wyrównana z innymi wątkami. Postać Jordan urzekła mnie bezzwłocznie. Chcę taką w domu xD Codiego też zamawiam xD Zaobserwowałam, ale czy możesz mnie poinformować o nn? Mam nadzieję, że tak :) Jeśli chcesz przeczytaj chociaż rozdział. Całość jest na podstawie tvd, ale zupełnie wyjęte z kontekstu. Pojawia się baardzo dużo rozszerzeń świata nadnaturalnego i walk. Główną bohaterką została Camille Pierce. Kuzynka Katherine. Każdy pierwotny jest wzięty pod uwagę jak i bracia Salvatore. Chyba jedyną postacią z minimalną rolą jest Matt XD Ale już Cię nie męczę xD
    Proszę o wiadomość związaną z nowością :3 Chętnie skomentuje każdy następny rozdział ;*
    Szklanka Mleka z http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/
    (PS; POLECĘ CIĘ MOIM CZYTELNICZĄ ;*)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze to chyba twój najgorszy rozdział;( Ciężko się czyta, ma dużo błędów językowych... Damon się zrobił słodki, aż mdli;( Taki opiekuńczy, kochany. Powinien być draniem;) Chyba ostatnio za bardzo cię pochwaliłam.
    A tak co do treści to mogłabyś trochę rozbudować postać Silvii. Interesuje mnie co Damon robi z Eleną;) Mimo wszystko nie jest źle, ale przeczytaj jeszcze raz- zauważysz, że zdania mają dziwną budowę;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez nieuwagę zostawiłam Ci informację pod najstarszym postem, nie pod najnowszym. Nie wiem, czy ją zauważyłaś, więc piszę jeszcze raz (oczywiście nie mam nic przeciwko usunięciu obu moich komentarzy, jako że z treścią bloga nie mają nic wspólnego).
    Przybywam z ocenialni Szczere i Sprawiedliwe. Oceniająca, którą wybrałaś, ma obecnie zablokowaną kolejkę, więc proszę, byś dokonała ponownego wyboru.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń