Wyszłam usiąść na klif, było to ostatnio chyba moje ulubione
miejsce do siedzenia w samotności. Zawsze stety albo niestety spotykałam
Damon’a. Teraz to ostatnia osoba, którą chcę zobaczyć. Po co mam się uczyć tej
zakichanej magii skoro i tak mam zginąć? Oparłam głowę o drzewo i patrzyłam w
dal. Było już bardzo późno, a może już bardzo wcześnie? Przez Damon’a zaczęłam
czuć się jak śmieć, nikomu niepotrzebna, zapomniana. Tak bardzo go polubiłam, a
on… On tak po prostu mnie zostawił, tak jakbym nigdy nie istniała. Słońce
powoli zaczynało wschodzić. Bladoróżowe smugi rozchodziły się po niebie
ukazując zarys miasta. Mozolnie, bardzo powoli. Podniosłam się z piasku i
chciałam ruszyć w stronę domu, gdy nagle usłyszałam szelest. Błagam, żeby to
nie był on. Wbiegłam do lasku przy klifie szukając źródła hałasu.
-Wystraszyłaś mi już chyba wszystkie zwierzęta – zaśmiał się
głos za mną. To był Stefan, miał charakterystyczny, optymistyczny głos.
Odwróciłam się do niego i lekko się uśmiechnęłam, bladym lekko zauważalnym uśmiechem.
-Chodzi o Damon’a? – spytał widząc mój zły humor.
-Nie, nie tylko o niego. Wiesz już chyba, że żeby ochronić
wszystkie rasy muszę… - przerwałam, nie miałam siły kończyć, pewnie domyślił
się co miało być dalej, bo po prostu mnie przytulił. Próbowałam się nie
rozpłakać, ale było mi ciężko. Chciałam się rozpłynąć, ale na pewno nie płakać
przy nim.
-Przepraszam muszę iść – byłam załamana. Chłopak zrozumiał
to i puścił mnie. Odbiegłam do domu. Weszłam do rezydencji i od razu rzucił mi
się w oczy Damon siedzący na sofie. No świetnie. Z deszczu pod rynnę. Starałam
się na niego nie patrzeć. Weszłam na górę do pokoju.
-Zaraz lekcje z Silvią – rzucił z dołu ale go zignorowałam.
Mam gdzieś lekcje z tą… wiedźmą. W pokoju była Elena.
-Martwiłam się – rzuciła, widziałam, że była zaspana.
-Czytałaś księgę? – spytałam, a ta tylko kiwnęła głową na
tak. Przytuliła mnie. Kurcze wszyscy mnie przytulają… Oprócz Damon’a, który
wolał przytulać Silvię. Poczułam głód. To nie dobrze, bo musiałam do lodówki
przejść przez salon. Zebrałam się w sobie i zeszłam po schodach. Z każdym
krokiem czułam, że coraz bardziej mi niedobrze. Moje nieszczęście, Damon
zbliżał się do mnie. Chciałam go ominąć, ale mi na to nie pozwolił. Chciał mnie
pocałować, co za bezczelny typ. Czułam do niego taki pociąg, że o mały włos
zgodziłam się na to. Z całych sił odepchnęłam go tak, że wpadł na stolik.
-Co do… ? – krzyknął na mnie. Chyba nie wierzył w to co
przed chwilą zrobiłam. Próbowałam
przejść bokiem, ale złapał mnie za rękę. Szarpnęłam, ale to nic nie dało.
-Co się stało? – zapytał patrząc na mnie. Nie odwzajemniłam
spojrzenia. Stałam wyglądając na kompletnie znudzoną. W głowie jednak huczały
mi emocje. Czułam przez nie zawroty głowy, a może to z głodu? Czy robię dobrze
ignorując go? Może powinnam odpuścić?
-Jordan co się dzieje? – prawie krzyknął. Już prawie pękłam
gdy na dół zeszła Elena. Mój wybawca.
-Zostaw ją – przyjaciółka powiedziała spokojnie, ale
dosadnie. Damon natychmiast mnie puścił, a ja odeszłam. Wzięłam szybko woreczek
z krwią. Postanowiłam się dziś zabawić, potańczyć, może kogoś poderwać? Elena
obiecała pójść ze mną. Obie odpowiednio przygotowałyśmy się. Ubrałam się tak,
że i Stefanowi i Elenie opadła szczęka. Wyglądałam świetnie, choć tak się nie
czułam. Wsiedliśmy do samochodu, oczywiście chłopak mojej przyjaciółki jechał z
nami. Trochę mnie to przytłaczało. Weszliśmy do Grilla i od razu się
rozdzieliliśmy. Ja poszłam do baru. Siadając na hokerze zauważyłam, że wielu
mężczyzn się na mnie patrzy. Uśmiechnęłam się wypijając tequilę. Już po paru
shotach zachciało mi się tańczyć. Chciałam wyrzucić z siebie każdą złą emocję,
każde złe wspomnienie. Czułam, że świat należy właśnie do mnie. Gdy moje ciało
poruszało się w rytm szybkiej, klubowej muzyki przy mnie zaczął tańczyć jakiś
facet. Włosy krótkie, lekko ustawione w irokeza. Brunet o zielonych, kocich
oczach. Uśmiechnęłam się do niego widząc jak mnie podrywa. Spojrzałam na bar.
No nie … Damon. Można się było tego spodziewać. Patrzył w moją stronę z jakąś
zazdrością w oczach. Zaczęłam tańczyć jeszcze seksowniej, by poczuł się jeszcze
gorzej. Zielonooki schylił się do mojego ucha.
-Cody – usłyszałam przez głośną muzykę. Ja również
przedstawiłam się. Po chwili czułam, że muszę odpocząć. Wzięłam go za rękę by
wyjść na świeże powietrze. Odetchnęłam głębiej siadając na ławce tuż obok
grilla. Delikatne, chłodne powietrze uderzało w moją twarz sprawiając, że
schodzi ze mnie upał klubu.
-Nigdy cię tu nie widziałem – stwierdził. Cóż za
spostrzegawczość.
-Dopiero teraz się tu przeprowadziłam.
-Tak myślałem. Nie przegapiłbym cię – Cody nie był namolny,
był niezwykle uroczy. Nagle z hukiem ktoś wyszedł z Grilla. Złapał przystojnego
bruneta za koszulę i zaczął ciągnąć w ciemny zaułek.
-Damon zostaw go! – krzyknęłam łapiąc czarnowłosego za
skórzaną kurtkę. Strzepnął moją rękę jakbym była komarem.
-Damon mówię poważnie! – złapałam go za ramiona i
pociągnęłam go do tyłu. Obrócił się i spojrzał na mnie tak, że żałowałam
wszystkiego co zrobiłam przez ostatnie pięć lat. Rzucił chłopka o ścianę i
chciał odejść. Tym razem to ja go zatrzymałam, ale on był wściekły. Gdzieś
uciekł. Czułam się źle, znów… To miał być mój wieczór, a tymczasem znów
płakałam. Ledwo udało mi się zahipnotyzować Cody’ego by zapomniał co się stało.
Ruszyłam w stronę klifu zahaczając o
sklep w celu kupna butelki Burbona. Dotarłam na klif, on też tam był.
Spodziewałam się tego, chciałam w końcu porozmawiać. Usiadłam tuż obok niego i
upiłam spory łyk alkoholu. Położyłam mu rękę na ramieniu. Nic nie mówił.
-Chciałam tylko byś poczuł się jak ja, gdy całowałeś Silvię –
mruknęłam, a na moje słowa on odwrócił się do mnie zdziwiony.
-Całowałem kogo?! – wściekłość malowała się na jego twarzy.
Wstał i bez zastanowienia ruszył w stronę domu. Biegłam za nim, ale nie
potrafiłam go dogonić. Dotarłam do rezydencji dosłownie chwilę po nim.
-Mieszałaś mi w głowie! Myślałem, że ty to Jordan!
Wykorzystałaś mnie! – krzyczał Damon, nie wchodziłam do pomieszczenia i tak
wszystko słyszałam.
-Oj kochanie po prostu tęskniłam za tobą. Źle ci było w
nocy? – Silvia wyraźnie przymilała się do czarnowłosego. Więc wczoraj się
kochali? Świetnie! Pewnie tego mu we mnie brakowało. Wparowałam do domu nie
przejmując się nimi. Trzasnęłam drzwiami i wzięłam torebkę krwi z lodówki.
Usiadłam na sofie czując na sobie wzrok obydwu.
-Nie przeszkadzajcie sobie z chęcią posłucham co jeszcze
robiliście – uśmiechnęłam się ironicznie pijąc krew jakby to była coca cola w
kinie.
-Jordan nic nie rozumiesz – Damon próbował się jakoś
ratować.
-Ależ rozumiem. Silvia jest w tobie zakochana, sprawiła, że
myślałeś , że to ja. Całowaliście się namiętnie, a później kochaliście całą
noc, prawda? – rozsiadłam się wygodniej. Damon podszedł do mnie.
-Jo… Myślałem, że to ty – Nie wytrzymałam. Uderzyłam go w
twarz.
-Ty też nic nie rozumiesz – widziałam, że zabolało to go i
fizycznie i psychicznie. Dostrzegłam zalążki łez w jego błękitnych oczach,
cierpiał ale starał się tego nie pokazywać. Odszedł omijając zwinnie Silvię.
-A teraz skoro już skończył się film, to jutro zabieramy się
do nauki – uśmiechnęłam się i weszłam na górę do swojego pokoju. Dopiero tam
mogłam zdjąć maskę. Rozpłakałam się, nie chciałam robić tego głośno, ale chyba
Elena i Stefan usłyszeli gdy wchodzili do domu.
-Przestań ją krzywdzić! – krzyknął damski głos mojej
przyjaciółki.
-Nie chcę jej krzywdzić! Daj mi spokój sam chcę z nią
porozmawiać. Macie swoje życie – Damon ruszył na górę. Poprawiłam moją krótką
spódniczkę i usiadłam na łóżko. Drzwi otworzyły się.
-Nigdy nie chciałem byś była smutna – podszedł do mnie i
otarł lekko moje łzy.
-Jordan zrozum, że nie wiedziałem, że to nie ty. Może i
jestem arogancki, egoistyczny i wcześniej lubiłem zabawę z kobietami, ale… -
Urwał… Nie wiedział co dalej powiedzieć. Ja wiedziałam.
-Ty dalej nim jesteś – dokończyłam za niego.
-No tak. Jestem złym chłopcem. Świetlanej przyszłości przy
mnie nie masz – zbliżył się do mnie, próbował pocałować.
-Damon... – chciałam zaprotestować, ale nie potrafiłam.
Położył mnie na łóżku i pocałował. Długo, namiętnie. Czułam się jak w niebie.
Jakbym była na pustyni przez trzy tygodnie i nagle ujrzała oazę z jedzeniem i
piciem. Nieśmiało wplotłam palce w jego włosy. Wtapialiśmy się w siebie
rozumiejąc każde uczucie… Każde? Czułam coś co było nie tak. Oderwałam się od
niego i spojrzałam głęboko w oczy.
-Pamiętasz jak graliśmy w bilard? – chłopak tylko
potwierdził.
-Wygrałam, więc miałeś coś dla mnie zrobić. Więc teraz wiem
co chcę na moją nagrodę. Co czujesz do Eleny? – spytałam, a on wyglądał na
zmieszanego. Nie wiedział co powiedzieć, a ja czekałam. Z sekundy na sekundę
czułam coraz większe zwątpienie.
-Jordan, ja dalej ją kocham – szepnął patrząc mi w oczy.
Przynajmniej na tyle był odważny. Znów to samo. Unosi mnie pocałunkiem w górę,
a chwilę później jak z jakiejś armaty spadam w dół na głębokość rowu
mariańskiego.
-Jo… Nie możesz ode mnie wymagać, żebym przestał – Damon
miał rację. Nie mogłam. Było mi jednak przykro, że ją kocha. Mimo wszystko
uśmiechnęłam się do niego.
Nie no nie nieee! Tylko nie dalszy ciąg miłosnego trójkąta z serialu! Proszę Cię, nie dopuść do Deleny ^^ Za to baardzo by mnie połechtała Klaroline, ale jeśli nie masz w planach, to nic - tylko nie Delena. Mamy ją w serialu ;)
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka!
Przecież w żaden sposób nie pokazałam tu Deleny. To, że ją kocha nie znaczy, że z nią będzie. Staram się odzwierciedlić jego postać, a nie wykreować nową, więc muszę trzymać się tego co było w serialu.
OdpowiedzUsuńAjaciejaciejacie. Kurde maćka w mordę jeża. Wciągnęłam się jeszcze bardziej. *-*
OdpowiedzUsuńHmm... Szukam odpowiedniego słowa i go nie ma... Nienawidzę cię!;) Jak możesz tak dobrze pisać?! Zdeptałaś mnie i moją powieść;( fantastyczne, świetne. I dobrze, ze Damon nadal kocha Elenę, to właśnie jest Damon! Tylko dziwi mnie to uczucie do Jordan... Niby miłość, a jednak nie do końca. Masz parę błędów. Powtórzeń- on, on; prawie, prawie I to nie głosy mówią tylko ludzie;) Tak coś czułam od początku rozdziału, że jakaś dziwna sprawa z tym pocałunkiem z Silvią. Damon jest cudowny i pisz tak dalej;)
OdpowiedzUsuńBoże jak przeczytałam ostatnią część opowiadania, to miałam ochotę się rozpłakać. Wyobraziłam sobie siebie na miejscu Jordan. Jeśli chłopak, który mi się podoba powiedziałby, że jest zakochany w mojej przyjaciółce to... nie wiem co bym zrobiła. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ps. Mam nowego bloga http://orginal-and-immortal.blogspot.com/. Jeśli byś chciała to zajrzyj. Będzie mi bardzo miło ;)